"Starsza pani wnika" - Anna Fryczkowska
Jak lubię kryminały, tak rzadko sięgam po te „na wesoło”. Jednak coś mnie w „Starsza pani wnika” niewątpliwie zafrapowało, że zdecydowałam się sięgnąć po tę – chyba mogę tak powiedzieć – dziwną lekturę. Książka jest niemalże zaprzeczeniem klasycznego kryminału – jest co prawda ofiara, jest intryga i jest nawet detektyw. W czym więc tkwi problem? Ofiara miała samych wrogów, intryga sprawia, że oczy wychodzą niemal z orbit, a detektyw… to babciwnuczek, który całymi dniami siedzi przed komputerem i się objada. Na szczęście na pomoc przychodzi kochająca babcia wraz ze swoją mafią (które to określenie zapożyczyłam z „Przepisu na życie”, bo momentami wydawały mi się całkiem podobne zachowania i stosunki) Pań od Kotów. Do wszystkiego dochodzi także koci morderca, zaginiona matka i zbuntowana nastolatka. Wszystkie te sprawy się ze sobą w jakiś sposób łączą i wychodzi niezły galimatias. Mam ze „Starsza pani wnika” niewielki problem, choć nie jestem do końca pewna, czy można go pro...