"Lodowa pułapka" - Kitty Sewell


Od momentu w którym zrezygnowałam z filologi szwedzkiej, wszędzie widzę coś związanego z tym krajem. Szczególnie literaturę. Na blogach aż się roi od kryminałów i innych książek. I sama wpadłam w sidła. Dopiero teraz, po przeczytaniu "Lodowej pułapki", uświadomiłam sobie, że przypadkiem wpadła mi w ręce książka, której autorka jest ze... Szwecji właśnie. Czy Wy też macie czasem wrażenie, że coś Was prześladuje?

Dafydd (przez całą powieść czytałam jego imię "Dygfryd", co doprowadzało mnie do szału) jest lekarzem - szczęśliwym lekarzem z kochającą żoną i dużym domem. Jednak ich problemem jest to, że Isabel nie może zajść w ciążę, ale bardzo pragnie dziecka. Pogodziliby się z tym, gdyby pewnego dnia nie przyszedł do nich list od trzynastoletniej dziewczynki, która mówi, że Dafydd jest jej ojcem i, żeby dopełnić czary goryczy, ma ona brata bliźniaka.

W tym momencie wszystko się komplikuje. Isabel nie chce się z nim porozumieć i wziąć do siebie tłumaczeń, że on nie spał z Sheilą i Dafydd za wszelką cenę próbuje wymyślić, w jaki sposób Sheila zdobyła jego spermę. Wydarzenia z roku 2006 (czas obecny) przeplatają się w pierwszej części książki z rokiem 1992. Autorce te przeskoki nie wyszły źle, chociaż czasami coś zgrzytało w trakcie czytania.

Napis na okładce brzmi "Nastrojowy i głęboko wzruszający dramat rodzinny". Nie zgadzam się w pełni. Nie poczułam tam żadnego nastroju, ani tym bardziej zimna panującego Moose Creek, a dramat był tak naciągany, że nawet nie wart wspomnienia. Główny bohater jest całkowicie niemęski. Ma lęki przed seksem i ciągle sobie wypomina, że przecież już dawno nie jest prawiczkiem, więc dlaczego się boi, kocha swoją żonę i dziewczynę, z którą spędził zaledwie parę dni, co skończyło się w łóżku, nie ma charakteru. Jest sztywny i za nic nie łamie swoich zasad. I nie byłoby to złe, gdyby nie był opisany w taki sposób... To naprawdę ciężki przypadek.

Nie wiem, czy zaletą książki są kreacje kobiet. Każda chce się przespać z Dafyddem, w większości są silne, wyzwolone seksualnie i jednocześnie jakby ponad fabułą. Sheila to... och, nie da się tego inaczej powiedzieć... najwredniejsza baba, o jakiej kiedykolwiek czytałam. Zero pozytywnych cech.

Wątek spiskowy jest przewidywalny. Po przebrnięciu połowy książki bez problemu można wszystko odgadnąć. Na szczęście autorka jest konsekwentna i kończy każdy wątek, który rozpoczęła. Przez to powieść jest spójna.

Na uwagę zasługują opisy przyrody i sposoby przetrwania w czasie arktycznej zimy. To chyba jedyna prawdziwa zaleta książki.

Nie polecam, nie odradzam. Z pewnością zasługuje na uwagę, ponieważ nie jest taka zła, ale w niektórych momentach po prostu denerwująca. Ma się ochotę szarpnąć bohaterem i kazać mu wziąć się w garść. Jednak jest oczywiste, że to by nie poskutkowało.


Zarejestrowanie się na stronie tego wydawnictwa może sprawić, iż wygracie jakieś nagrody. Jeśli ktoś chce, zapraszam ;).

Komentarze

  1. Zawsze przy takich sytuacjach zastanawiam się, na ile faktycznie są to zaskakujące zbiegi okoliczności a na ile ja jestem przewrażliwiona i dorabiam sobie ideologię.
    Jeśli zaś chodzi o książkę to nie przekonuje. Sama chyba z czystym sumieniem nie mogłabyś jej polecić. Można zaś pocieszyć się, że nie ma złych książek, bo każda coś wnosi do naszego życia, choćby to, że możemy bardziej sprecyzować swój gust.
    Pozdrawiam serdecznie. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Już drugi raz mi się zdarzył taki tematyczny "przypadek". Kiedyś prześladowały mnie mercedesy.

    Oczywiście, że nie ma złych książek. Po tę bym nawet nie sięgnęła, gdybym nie czytała wszystkich pozycji zakupionych przez moją ciotkę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też wszędzie widzę książki szwedzkich autorów (najczęściej jakieś kryminały i thrillery). Podejrzewam, że po sukcesie Millenium wszyscy chcą na tym zarobić, niczym jak na wampirach po sukcesie Twilight. Jednak ja się nie poddaję i to nie celowo. Zawsze przejrzę taką książkę i odkładam wiedząc, że nie mam najmniejszej ochoty by sięgnąć po nią jeszcze raz.

    OdpowiedzUsuń
  4. Do Twojej odpowiedzi Ms Jacobs - ja takie przypadki mam non stop, dosłownie. Nie ma tygodnia by mnie coś nie prześladowało. Od kilku miesięcy wszędzie widzę tylko nissany i mitsubishi. Od kilku tygodni same audi. Co jakiś czas same kobiety w ciąży lub facetów o danym typie urody. Bleh xD.

    OdpowiedzUsuń
  5. To może mnie jednak nie prześladują, tylko jest ich po prostu dużo ^^. Ale jeszcze miesiąc temu nic nie widziałam, dosłownie nic.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wokół mnie tyle ostatnio książek, że zupełnie nie wiem na co się zdecydować. Najchętniej zabrałabym wszystkie, choć to trochę problematyczny zabieg. A wy tak kusicie coraz to nowszymi tytułami:)

    OdpowiedzUsuń
  7. W bibliotece jest ich sporo, więc strona po stronie przeczytasz całą. To naprawdę wydaje się całkiem miłe miejsce pracy ;).

    OdpowiedzUsuń
  8. Już tak długo czeka na swoją kolej na półce... Ech, ale w końcu przeczytam! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zgadzam się z Yoanną. Ciągle kusicie coraz to nowszymi tytułami.... A w kolejce czeka jeszcze tak wiele pozycji. Ta książka wydaje się być ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  10. Muszę przynać rację - ostatnio sporo ich:) Zainteresowałaś mnie, dopisuję do listy:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Chyba każdego (albo prawie wszystkich) coś prześladuje xD' Też się zastanawiam, czy to przypadki, zbiegi okoliczności czy... przeznaczenie? xD

    Słabo znam szwedzką literaturę - wolę nic nie mówić ;X

    Pozdrawiam serdecznie^^

    OdpowiedzUsuń
  12. Meme - mi się z mojej perspektywy ta książka ciekawa nie wydaje ;).

    Saro - ha, czyli jednak nie prześladują!

    Owarinaiyume - cieszę się, że nie jestem sama w tym bólu ^^.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Recenzje filmowe - Kiedy Paryż wrze (19)

Stosik #3

"Światła pochylenie" - Laura Whitcomb