tag:blogger.com,1999:blog-77037234565986937482024-03-05T16:01:00.527+01:00Książki: Całowałam się na wietrze. - Z kim? - Z powietrzem.Alinahttp://www.blogger.com/profile/08164884258722119484noreply@blogger.comBlogger532125tag:blogger.com,1999:blog-7703723456598693748.post-80561886382003981782015-08-05T08:00:00.000+02:002015-08-05T08:00:02.345+02:00Recenzje filmowe - Kiedy Paryż wrze (19)<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><b>Wcześniej
ukazały się recenzje filmów</b>: <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/02/recenzje-filmowe-gran-torino-1.html">Gran Torino</a> (1), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/03/recenzje-filmowe-bogowie-2.html">Bogowie</a> (2), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/03/recenzje-filmowe-chopiec-na-rowerze-3.html">Chłopiec na rowerze</a> (3), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/03/recenzje-filmowe-pokosie-4.html">Pokłosie</a>
(4), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/03/recenzje-filmowe-grzechy-ojca-5.html">Grzechy ojca</a> (5), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/04/recenzje-filmowe-operacja-argo-6.html">Operacja Argo</a> (6), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/04/recenzje-filmowe-bog-nie-umar-7.html">Bóg nie umarł</a> (7), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/04/recenzje-filmowe-jestem-8.html">Jestem</a> (8), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/04/recenzje-filmowe-ida-9.html">Ida</a>
(9), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/05/recenzje-filmowe-dwa-dni-jedna-noc-10.html">Dwa dni, jedna noc</a> (10), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/05/recenzje-filmowe-watpliwosc-11.html">Wątpliwość</a> (11), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/06/recenzje-filmowe-gabriel-12.html">Gabriel</a> (12), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/06/recenzje-filmowe-wiek-adaline-13.html">Wiek Adaline</a> (13),
<a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/06/recenzje-filmowe-choc-goni-nas-czas-14.html">Choć goni nas czas</a> (14), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/06/recenzje-filmowe-w-obcejcudzej-skorze-15.html">W obcej/cudzej skórze</a> (15), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/07/recenzje-filmowe-chce-sie-zyc-16.html">Chce się żyć</a> (16), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/07/recenzje-filmowe-weekend-17.html">Weekend</a>
(17), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/07/recenzje-filmowe-automata-18.html">Automata</a> (18)<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 1.0cm; text-align: justify; text-indent: -1.0cm;">
<b><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Dziś:<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 1.0cm; text-align: justify; text-indent: -1.0cm;">
<b><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Kiedy Paryż wrze – USA; 1964<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 1.0cm; text-align: justify; text-indent: -1.0cm;">
<b><span lang="EN-US"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">reż. Richard Quine<o:p></o:p></span></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 1.0cm; text-align: justify; text-indent: -1.0cm;">
<b><span lang="EN-US"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">wyst. Audrey Hepburn, William Holden, Tony Curtis, Frank Sinatra, Fred
Astaire<o:p></o:p></span></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14pt;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Cudowne lata 60.<o:p></o:p></span></span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Na
rozleniwione lato proponuję komedię! Zatem weźmy na warsztat film „Kiedy Paryż
wrze”. Aby jednak nadążyć za jej wszystkimi zwrotami akcji, trzeba będzie trochę
z letniego lenistwa zrezygnować. I muszę tu zaraz wspomnieć o mankamencie
filmu: właśnie tych zwrotów akcji było za dużo, gdyż pod koniec spektaklu ich
ilość zaczęła wręcz męczyć. Ale poza tym drobiazgiem odczułam satysfakcję, że
czasu przy oglądaniu tej komedii sytuacyjnej lub komediowego romansu, albo
„kina przecierającego szlaki do serc niewieścich” nie straciłam. Bo w końcu było
frajdą oglądać na przykład Williama Holdena w dobrej formie i patrzeć jak jest
znudzony, zdemoralizowany, ekscentryczny, i jak ze starego pożeracza kobiecych serc
nagle staje się do łez samokrytyczny oraz zdobywa się na ekspiację godną wielkiej
pochwały i zaczyna rokować nadzieję na poprawę swego łobuzerskiego i
uwodzicielskiego charakteru.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Lekko
obserwuje się pracę rąk, nóg i całego ciała głównych bohaterów, łącznie ze
śmiałą prezentacją szerokiej gamy grymasów twarzy, których naturalność została
celowo przerysowana, co jednak filmowi nie zaszkodziło, a jedynie nadało rysów
farsy. Ach, no i oczywiście bohaterowie filmu są bardzo sprawni fizycznie, bo
zdarzają im się sceny, które wymagają zręczności, zsynchronizowania czasowego i
gibkości ciał, które muszą nadążyć za słowami i rytmem muzyki. Czyli taka mała
farsa z aspiracjami do musicalu. William Holden i Audrey Hepburn, tworząc bohaterów
scenariusza, mają na myśli… tak, dokładnie, mają na myśli siebie! Stąd tak żarliwie
tłumaczą ich postawy, bo postawy te są niczym innym, jak ich własnymi postawami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">W bogatym
apartamencie paryskim mieszka sobie scenarzysta, którego światowa sława
„skazała” na życie playboya, lekkoducha i człowieka zmanierowanego przez zbyt
dużą ilość pieniędzy. Scenarzysta jest rozbrajająco szczery, kiedy wyznaje, że
trudno mu normalnie funkcjonować, gdy pracuje tylko przez pięć dni w roku, po
to, by przez następnych 360 dni leniuchować, dobrze zjeść, dobrze wypić i
dobrze się bawić. Oj, w takiej sytuacji nie jest łatwo takiemu „skazańcowi”.
Teraz jednak Rick ma problem, bo właśnie za dwa dni upływa termin napisania
kolejnego scenariusza filmu, a tu jakaś dziwna pustka w głowie i tylko widok
Wieży Eiffla za oknem. Rick wpada zatem na pomysł zatrudnienia sekretarki,
która ma mu pomóc w napisaniu tekstu. I tu właśnie zaczyna się inteligentna gra
scenarzysty i wcale nie mniej przebiegła gra sekretarki Gaby. Oboje prześcigają
się w fantazjowaniu, w dopisywaniu akapitów, ich wymazywaniu i pisaniu od nowa.
Wspomnę jeszcze o efektach specjalnych; a w tym filmie elementu tego nie muszę
zbyt długo objaśniać: efektami specjalnymi były cudownie marzycielskie, wielkie
i przepiękne oczy Audrey. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Audrey w
filmie jest obowiązkowo czarująca, eteryczna i jak zawsze w każdym filmie musi
być zdobywana. To faktycznie może stać się z czasem nudne, ale taki już los tej
aktorki. A Holden? O, ten amant nie zawsze był amantem, bo równie często na
przykład zakładał mundur żołnierski. Zamysł stworzenia filmu w filmie? Oprócz
tego, że dynamizuje obraz, to jest zamysłem starym jak świat i jak świat
nieprzewidywalnym, lub jak świat przewidywalny. W filmie Richarda Quine`a
puenta jest przewidywalna. Zanim dojdziemy jednak do niej, można sobie – to
mówię szczerze – mniej więcej w środku filmu ziewnąć, a na końcu… A na końcu
orzeźwić się, biegnąc wraz z bohaterami filmu i scenariusza zarazem między
efektownie rozstawionymi fontannami tak, by leciutki deszczyk skrapiał
niewinnie umykające postaci.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Ale jeśli mimo
wszystko nie zaciekawi Was treść filmu i talenty artystów minionej epoki, to
choć poczekajcie na chłodniutkie kropelki, których ostatnio w te upalne dni, wyczekujemy
jak kania dżdżu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> </span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif; text-indent: 35.4pt;"> </span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Małgorzata
Ciupińska</span><span style="font-family: Calibri, sans-serif;"><o:p></o:p></span></div>
<center>
<br /></center>
<center>
<br /></center>
<center>
<a href="https://www.facebook.com/Allenee1991"><img src="http://lh3.googleusercontent.com/-gI7ygHiPDso/VNEQs1c2IsI/AAAAAAAAFnQ/FTDSxY-Ich8/s38/F_icon.jpg" /></a><a href="http://http//instagram.com/allenee1991"><img src="http://lh5.googleusercontent.com/-9mkjOJH9NLc/VNEQsuAtwOI/AAAAAAAAFnE/7qsSVWzH47I/s38/ins.png" /></a><a href="https://www.youtube.com/user/allenee1991"><img src="http://lh5.googleusercontent.com/-wLXmWnT27vE/VNEQs3sQc7I/AAAAAAAAFnM/VomqmS1N5-I/s40/unnamed.png" /></a></center>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/09301090467061217942noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7703723456598693748.post-14719002986807578902015-07-29T08:00:00.000+02:002015-07-29T08:00:09.715+02:00Recenzje filmowe - Automata (18)<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><b>Wcześniej
ukazały się recenzje filmów</b>: <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/02/recenzje-filmowe-gran-torino-1.html">Gran Torino</a> (1), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/03/recenzje-filmowe-bogowie-2.html">Bogowie</a> (2), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/03/recenzje-filmowe-chopiec-na-rowerze-3.html">Chłopiec na rowerze</a> (3), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/03/recenzje-filmowe-pokosie-4.html">Pokłosie</a>
(4), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/03/recenzje-filmowe-grzechy-ojca-5.html">Grzechy ojca</a> (5), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/04/recenzje-filmowe-operacja-argo-6.html">Operacja Argo</a> (6), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/04/recenzje-filmowe-bog-nie-umar-7.html">Bóg nie umarł</a> (7), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/04/recenzje-filmowe-jestem-8.html">Jestem</a> (8), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/04/recenzje-filmowe-ida-9.html">Ida</a>
(9), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/05/recenzje-filmowe-dwa-dni-jedna-noc-10.html">Dwa dni, jedna noc</a> (10), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/05/recenzje-filmowe-watpliwosc-11.html">Wątpliwość</a> (11), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/06/recenzje-filmowe-gabriel-12.html">Gabriel</a> (12), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/06/recenzje-filmowe-wiek-adaline-13.html">Wiek Adaline</a> (13),
<a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/06/recenzje-filmowe-choc-goni-nas-czas-14.html">Choć goni nas czas</a> (14), <span id="goog_1188337641"></span><a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/06/recenzje-filmowe-w-obcejcudzej-skorze-15.html">W obcej/cudzej skórze</a><span id="goog_1188337642"></span> (15), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/07/recenzje-filmowe-chce-sie-zyc-16.html">Chce się żyć</a> (16), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/07/recenzje-filmowe-weekend-17.html">Weekend</a>
(17)<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 1.0cm; text-align: justify; text-indent: -1.0cm;">
<b><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Dziś:<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 1.0cm; text-align: justify; text-indent: -1.0cm;">
<b><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Automata – Hiszpania, Kanada, USA, Bułgaria; 2014<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 1.0cm; text-align: justify; text-indent: -1.0cm;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><b><span lang="EN-US">reż. Gabe Ib</span></b><b><span lang="EN-US">á</span></b><b><span lang="EN-US">ñez<o:p></o:p></span></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 1.0cm; text-align: justify; text-indent: -1.0cm;">
<b><span lang="EN-US"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">wyst. Antonio Banderas, Andy Nyman, Melanie Griffith, Robert Forster,
Brigitte Hjort Sørensen <o:p></o:p></span></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: "Calibri","sans-serif"; font-size: 14.0pt; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-theme-font: minor-latin; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">Maska homoidalna</span></b></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Kiedy wraz z początkiem
cyklu rozpoczynającego publikację recenzji filmowych informowałam, że raczej
nie będę pisać o filmach SF, to dobrze się stało, że wprowadziłam do swej
wypowiedzi słówko „raczej”, bo oto teraz o filmie z tego gatunku mogę śmiało
napisać. Tak, obejrzałam film science fiction i jestem z tego zadowolona.
Oczywiście nie tyle z samego filmowego przesłania, z którego zieje samozagładą,
ale z uwagi na całą resztę. Obraz „Automata” był wart pochwały, a przygotowana
na hipotetyczny zarzut, że przedstawiona tematyka jest oklepana, odpowiadam stwierdzeniem:
od tysięcy lat ludzkość żyje - ależ to oklepany temat! <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Muzyka oszczędna,
ale podkreślająca pesymizm filmu, ponure, wyzute z estetyki otoczenie, smętne
mieszkania, laboratoria, w których zderza się nieprzewidywalna przyszłość ze
starą, pordzewiałą przeszłością. Krajobrazy? W tej kwestii film nawiązuje do „Mad
Maxa” i „Łowcy androidów”, gdyż miasta są brudne, pełne niewyniesionych koszy
na śmieci i biedaków koczujących w gettach. Problem nie nowatorski, gdyż uwidacznia
motyw alienacji, czyli wymknięcia się spod ludzkiej kontroli zdobyczy
cywilizacji, a od tego już tylko krok do obrócenia się przyszłości przeciwko jej
twórcom. Świat przedobrzył? Raczej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Ludzie nie
tyle żyją, co egzystują, bo już się do tego przyzwyczaili, bo tak im wyszło.
Najlepiej to uwidacznia <span style="background: white; color: #333333;">Jacq
Vaucan</span> (Antonio Banderas), czyli agent ubezpieczeniowy, <span style="background: white; color: #333333;">który prowadzi rutynowe dochodzenie w
sprawie manipulowania przy jednym z robotów, co jest w tym świecie na wskroś zautomatyzowanym
praktyką niepożądaną. Ingerencja i samoingerencja jest dowodem na złamanie
jednego z dwóch obowiązujących protokołów ochronnych:</span><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial; color: #333333; font-size: 10.5pt;"> </span><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial; color: #333333;">jeden z nich obejmuje nakaz ochrony
życia ludzkiego, drugi zakaz automodyfikacji robotów.</span><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-color: white; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial; color: #333333; font-weight: bold;"> </span>Scenariusz filmu jest całkiem
dobry, mają tu miejsce trafne konkluzje wysuwane nie tyle przez ludzi co… roboty
oraz pełne zuchwałej pychy ludzkie stereotypy. Roboty, emocjonalnie wyważone, z
imponującym spokojem, ale i determinacją podkreślają: „Jeśli my jesteśmy maszynami,
to wy jesteście małpami”. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Niskobudżetowy
obraz, którego producentem - obok zagrania roli Vaucana – jest również Banderas,
pokazał, że Hiszpan postawił na całkiem dobrego konia. Złośliwi twierdzą, że rolę
odtwarzaną przez Melanie Griffith dość szybko „uśmiercił”, nie dając jej się rozwinąć,
bo pewnie przeżywał boleśnie niedawny rozwód z aktorką i pozwolił sobie na właśnie
taką formę zemsty. Ja jestem jednak ponad to i dlatego w tym filmie oceniłam grę
Antonia bardzo wysoko; grał niezwykle naturalnie, oszczędnie, desperacko i
szczerze. Dla mnie - od pewnego czasu - aktor ten stał się drugim Harrisonem Fordem,
który nigdy nie marnuje swego talentu na tandetę. Owszem, może w którymś
momencie zabrakło filmowi impetu, ale początek był świetny i końcówka również,
a to oznacza, że dwie trzecie filmu wyszło obronną ręką.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Skostniałe
sumienia ludzkie w zderzeniu z uczuciowością robotów (tak, „uczuciowością”, nie
ma tu żadnego słownego lapsusu) – to duża gratka na ekranie. Czy nam, ludziom,
nie wstyd, że mimo tego, czym szpikujemy świat od tysiącleci, czyli buty i
zakłamania, egoizmu i filozofii wymierzonej tylko do końca tygodnia, bo przecież
po nas choćby i potop, maszyny, którym daliśmy początek, potrafiły wyzwolić się
z naszego pseudo humanitarnego uścisku?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Dlatego
pozostawiam Wam, Drodzy Czytelnicy, wolną rękę w kwestii oceny robotów, tego,
jak postępowały i do czego dążyły. A jest nad czym się zastanawiać, nad troskliwością,
jaką otoczyły rannego Vaucana transportowanego przez pustynię; nad czułością i
delikatnością, z jaką mechaniczna ręka robotki (bo to była „dziewczyna”)
dotykała policzka ludzkiego niemowlaka; nad szlachetną postawą robotów w
zderzeniu z ludzkim cynizmem. Tylko Vaucan ich rozumie, ale on jest podobno „zdrajcą”.
Tylko on żegna się z robotami, bo one ostatecznie odchodzą. Fascynacja człowiekiem
była tylko chwilowa i szybko przeminęła. W jednej z ostatnich scen filmu robotka
zdejmuje z twarzy homoidalną maskę, która czyniła z niej dziewczynę o wyglądzie
miłej lalki z niebieską czupryną syntetycznych włosów i rzuca ją w piach na znak
symbolicznego zerwania wszelkich kontaktów z rodzajem ludzkim. Robotka ma teraz
twarz uzbrojoną tylko w foremne otwory, kabelki, śrubki i przewody. Straciła atrakcyjność
zewnętrzną na korzyść atrakcyjności wewnętrznej. Takiego dokonała wyboru. Wierzę,
że świadomego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Mam wrażenie,
że reżyser zadaje nam jedno zasadnicze pytanie: czyżbyśmy jako ludzkość
wynieśli tak zawstydzająco mało z własnych doświadczeń?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Małgorzata
Ciupińska</span><span style="font-family: Calibri, sans-serif;"><o:p></o:p></span></div>
<center>
</center>
<center>
</center>
<center>
<br /></center>
<center>
<a href="https://www.facebook.com/Allenee1991"><img src="http://lh3.googleusercontent.com/-gI7ygHiPDso/VNEQs1c2IsI/AAAAAAAAFnQ/FTDSxY-Ich8/s38/F_icon.jpg" /></a><a href="http://http//instagram.com/allenee1991"><img src="http://lh5.googleusercontent.com/-9mkjOJH9NLc/VNEQsuAtwOI/AAAAAAAAFnE/7qsSVWzH47I/s38/ins.png" /></a><a href="https://www.youtube.com/user/allenee1991"><img src="http://lh5.googleusercontent.com/-wLXmWnT27vE/VNEQs3sQc7I/AAAAAAAAFnM/VomqmS1N5-I/s40/unnamed.png" /></a></center>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/09301090467061217942noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7703723456598693748.post-31945786255861819462015-07-15T08:00:00.000+02:002015-07-18T16:05:05.445+02:00Recenzje filmowe - Weekend (17)<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><b>Wcześniej
ukazały się recenzje filmów</b>: <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/02/recenzje-filmowe-gran-torino-1.html">Gran Torino</a> (1), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/03/recenzje-filmowe-bogowie-2.html">Bogowie</a> (2), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/03/recenzje-filmowe-chopiec-na-rowerze-3.html">Chłopiec na rowerze</a> (3), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/03/recenzje-filmowe-pokosie-4.html">Pokłosie</a>
(4), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/03/recenzje-filmowe-grzechy-ojca-5.html">Grzechy ojca</a> (5), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/04/recenzje-filmowe-operacja-argo-6.html">Operacja Argo</a> (6), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/04/recenzje-filmowe-bog-nie-umar-7.html">Bóg nie umarł</a> (7), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/04/recenzje-filmowe-jestem-8.html">Jestem</a> (8), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/04/recenzje-filmowe-ida-9.html">Ida</a>
(9), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/05/recenzje-filmowe-dwa-dni-jedna-noc-10.html">Dwa dni, jedna noc</a> (10), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/05/recenzje-filmowe-watpliwosc-11.html">Wątpliwość</a> (11), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/06/recenzje-filmowe-gabriel-12.html">Gabriel</a> (12), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/06/recenzje-filmowe-wiek-adaline-13.html">Wiek Adaline</a> (13),
<a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/06/recenzje-filmowe-choc-goni-nas-czas-14.html">Choć goni nas czas</a> (14), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/06/recenzje-filmowe-w-obcejcudzej-skorze-15.html">W obcej/cudzej skórze</a> (15), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/07/recenzje-filmowe-chce-sie-zyc-16.html">Chce się żyć</a> (16)<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 1.0cm; text-align: justify; text-indent: -1.0cm;">
<b><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Dziś:<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 1.0cm; text-align: justify; text-indent: -1.0cm;">
<b><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Weekend – Polska; 2011<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 1.0cm; text-align: justify; text-indent: -1.0cm;">
<b><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">reż. Cezary Pazura <o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 1.0cm; text-align: justify; text-indent: -1.0cm;">
<b><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">wyst. Paweł Małaszyński, Michał Lewandowski, Jan Frycz, Antoni
Królikowski, Małgorzata Socha, Olaf Lubaszenko <o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">O
co tyle hałasu!<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Nie rozumiem!
Psy i koty wieszają na Cezarym, a Cezary Pazura zrobił zupełnie fajny film.
Wyrażenie „fajny” jest tu jak najbardziej na miejscu, bo film był pastiszową
komedią, zrobioną z następującego miszmaszu: Matrixa, Desperado, Pulp Fiction,
Kill Billa. Dlatego ta komedia nie miała być bardzo dobra (mogła, ale nie była),
nie miała być dobra (momentami była), natomiast miała być po prostu fajna (i
była). Moim skromnym zdaniem, a nie silę się przy tym na oryginalność, jak co
niektórzy - z łaski pracodawcy - krytycy, którzy wręcz muszą krytykować, bo nie
mogliby sobie potem spojrzeć w oczy, uznaję pracę Pazury (faktycznie trochę trudno
mi tutaj użyć słowa „dzieło” Pazury) za całkiem udaną. I nie będę krytykować reżysera tylko dlatego, że
już najwyższy czas, by go skrytykować, bo zaczęło się robić nudno. Ma facet
talent komediowy, to niech nim szafuje. Ktoś zazdrości? No, dobrze, to tyle, jeśli
chodzi o moją reakcję na negatywne opinie o filmie pana Cezarego. Uff, chyba wykonałam
kawał dobrej roboty.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">A teraz do
dzieła. Oczywiście „Weekend” nie błyszczy blaskiem diamentu. Ale po co miałby błyszczeć?
Miał bawić, przecinek śmieszyć, przecinek lekko prześmiewać, a także przejaskrawiać
znane z innych obrazów filmowych sceny, teksty, zachowania, intrygi i to robił,
parodiując może nie zawsze nad wyraz celnie, ale przeważnie tak. I tyle. Owszem,
mnie też raziła niezwykła częstotliwość występowania tu brzydkich słów,
niesmacznych i erotomańskich dowcipów, ale wiedząc, że pastisz polega na eksponowaniu
w dwójnasób tego, o czym ma opowiadać, pogodziłam się łatwo z tym faktem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Nie mogę się też
zgodzić z opinią szanownych panów krytyków, którzy twierdzą, że film nie ma
fabuły, a jeśli ją już ma (zdecydujcie się, panowie: ma fabułę czy jej nie ma) to
nielogiczną. „Weekend” ma fabułę, ma także zwroty akcji, ma też dowcip całkiem stylowy
i dystyngowany, np. „Nigdy pana tutaj nie widziałem. Och, to pewnie dlatego, że
jestem tu po raz pierwszy”. Czyż to nie urocza wymiana zdań? I taka
inteligentna. A jak doskonały jest na ekranie Jan Frycz, który dwoi się i troi,
by zrobić prawdziwego glinę z ciamajdy Królikowskiego Antosia. Cymes. Małaszyński
nie śmieszy? Bo on akurat ma nie śmieszyć - to taki polski Banderas lub Reeves,
który w tym miszmaszu musi zachować sparodiowaną powagę, a to trudna sztuka.
Uważam, że mu się ta sztuka udała. A jakiż był w części melodramatycznej filmu
romantycznie niezdarny! Rarytasik. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Muzyka dobra,
choć najbardziej dopasowana była swą czarnoskórą balladowością w momencie, gdy
przekraczaliśmy próg lokalu dla gejów. A naczelny gej tego filmu, czyli Tomasz
Tyndyk, to jakby był w tej skórze od urodzenia, choć przecież później okazało
się… Wiem, wiem, że te trzy kropki stawiam nie dla szanownych panów krytyków,
bo oni zbrukaliby się, sięgając do tego filmu, ale dla innych, nie naznaczonych
obywateli może tak. A Łódź, a Wrocław? Jak te miasta się starały, by wyścigi
samochodowe i rozwalanki były wiarygodne! Owszem, były tylko na pół gwizdka, no
bo w końcu to nie była hollywoodzka tylko polska „misja niemożliwa”. Nepotyzm u
Pazury, bo Cezary zatrudnił Radosława? No, to chyba normalne, szczególnie w
czasach, gdy generalnie ciężko o pracę. Wiem coś na ten temat, bo sama nie mam
rodzeństwa i… pracy też. Pazura zatrudnił również kabareciarzy z kabaretu „Ani
mru, mru”. Ci akurat mogli dać z siebie więcej, ale w końcu film to nie skecz i
pewnie kabareciarze to wyczuli. A zakończenie filmu? Walizka z narkotykami,
wręcz jak gorący ziemniak, przeskakiwała z rąk jednej mafii do drugiej. To wszystko
mało?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Jeśli, panowie
krytycy, nie polubiliście tego filmu, bo nie zrozumieliście prościutkiej intrygi,
to może ja jeszcze raz wszystko od początku wytłumaczę?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> <o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Małgorzata
Ciupińska</span><span style="font-family: Calibri, sans-serif;"><o:p></o:p></span></div>
<center>
</center>
<center>
</center>
<center>
</center>
<center>
<a href="https://www.facebook.com/Allenee1991"><img src="http://lh3.googleusercontent.com/-gI7ygHiPDso/VNEQs1c2IsI/AAAAAAAAFnQ/FTDSxY-Ich8/s38/F_icon.jpg" /></a><a href="http://http//instagram.com/allenee1991"><img src="http://lh5.googleusercontent.com/-9mkjOJH9NLc/VNEQsuAtwOI/AAAAAAAAFnE/7qsSVWzH47I/s38/ins.png" /></a><a href="https://www.youtube.com/user/allenee1991"><img src="http://lh5.googleusercontent.com/-wLXmWnT27vE/VNEQs3sQc7I/AAAAAAAAFnM/VomqmS1N5-I/s40/unnamed.png" /></a></center>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/09301090467061217942noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7703723456598693748.post-88006063627792623842015-07-10T18:30:00.000+02:002015-07-10T18:30:00.658+02:00"Akademia Dobra i Zła" - Soman Chainani<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivqOcsQu2CAhdvA9SSgFEjZy-yW0cyQ1fQhb-hjn-2gwxHdKSGZiDGhhvj0yEFouf5YU1V4jE3NCGm_lOx2qaC_7q84RqVZEAeEKL-xbguwXpSTyzqooohQuJPn_P-yqwaMXygb3dus48/s1600/akademia+dobra+i+zla.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivqOcsQu2CAhdvA9SSgFEjZy-yW0cyQ1fQhb-hjn-2gwxHdKSGZiDGhhvj0yEFouf5YU1V4jE3NCGm_lOx2qaC_7q84RqVZEAeEKL-xbguwXpSTyzqooohQuJPn_P-yqwaMXygb3dus48/s1600/akademia+dobra+i+zla.JPG" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Przez całe dzieciństwo nie zdarzyło mi się postrzegać baśni jako brutalnych. Może dlatego że wychowałam się na disneyowskich adaptacjach, które zawsze wszystko łagodzą? Nie znałam wtedy oryginalnych braci Grimm, a Charles Perault też uraczył mnie historiami niezbyt mrocznymi. Owszem, w baśniach jest i dobro i zło, ale wydawało mi się ono zawsze takie jednoznaczne. "Akademia Dobra i Zła" pokazała mi, że patrzę na baśnie z nieodpowiedniej perspektywy. Bo opowiadają one tylko o Dobru i z punktu widzenia Dobra. A o tym, co czuje Zło, nie mówi nikt.<br /><br />Agata i Sofia to przyjaciółki. Tak przynajmniej obie twierdzą, choć już na początku widzimy wycofaną dziewczynkę i drugą - bardzo w sobie zadufaną i próżną. Zbliża się jednak dzień, w którym Dyrektor Akademii ma porwać dwójkę dzieci do swojej szkoły, by mogły powstać baśnie z nimi w rolach głównych. Sofia uważa oczywiście, że jej przeznaczeniem jest bycie księżniczką i trafi do szkoły Dobra, a mroczna Agata doskonale nadaje się do Zła. I gdy rodzice wszystkich dzieci robią, co mogą, by udaremnić porwanie ich pociech, Sofia dąży do tego, by ułatwić Dyrektorowi zadanie, a sfrustrowana zachowaniem przyjaciółki Agata stara się ją przed tym uratować. Ostatecznie obie zostają zabrane - Agata zostaje porzucona w Akademii Dobra, a Sofia w Akademii Zła. Zaraz, czy coś im się nie pomieszało?<br /><br />Na początek powiem, że książka mi się podobała, była bardzo wciągająca i z naprawdę interesującej perspektywy pokazała baśnie i ich bohaterów. Niemniej autor miał najwyraźniej poważne problemy z odróżnianiem Dobra od Zła i pokazał (wydaje się, że trochę wbrew własnej woli), że świat tak naprawdę nie jest czarno-biały. Może i Sofia była tak bardzo zapatrzona w siebie, że była ostatecznie Zła - z tym się zgodzę - ale w Agacie nie zobaczyłam aż tyle bezwarunkowego Dobra. Ona była zwyczajnie zapatrzona w swoją przyjaciółkę, ale poza tym była całkowicie normalną, ni to dobrą ni złą dziewczynką. Zresztą w szkole Dobra każdy był w zasadzie taki jak Sofia, więc doskonale się tam nadawała. W każdym razie ten dobry-zły wątek (czyli niemal główny w powieści) leży. Bo wynika z niego, że podziały są przypadkowe i prawdziwe Zło jest tylko jedno (ale o tym poczytajcie sobie w książce).<br /><br />Styl pisania jest dość baśniowy. Lekko naiwny, prosty. Jedynym, co odróżnia go od klasycznej baśni, jest wejście w głowę i przemyślenia bohaterek, ale poza tym autor (tłumaczka?) dobrze się spisał. Momentami było językowo trochę niezgrabnie, marszczyłam brwi, zastanawiając się, o co tu chodzi i czy nie można ująć tego lepiej, ale ogólnie nie było tak znowu źle.<br /><br />Nie wiem, czy to dobra, czy zła książka. Pomysł na fabułę był momentami wręcz wybitny, ale znajdowało się tam tyle potknięć, nieścisłości i próby wybrnięcia na siłę z pewnych sytuacji, że cieszyłam się z końca. Nie na długo, bo okazało się, że wyszła kolejna część. A ja już myślałam, że to będzie na tyle, jednak czeka mnie "Świat bez książąt". Przeczytam, bo jestem ciekawska - tylko dlatego.</div>
<br />
<center>
<a href="https://www.facebook.com/Allenee1991"><img src="http://lh3.googleusercontent.com/-gI7ygHiPDso/VNEQs1c2IsI/AAAAAAAAFnQ/FTDSxY-Ich8/s38/F_icon.jpg" /></a><a href="http://http//instagram.com/allenee1991"><img src="http://lh5.googleusercontent.com/-9mkjOJH9NLc/VNEQsuAtwOI/AAAAAAAAFnE/7qsSVWzH47I/s38/ins.png" /></a><a href="https://www.youtube.com/user/allenee1991"><img src="http://lh5.googleusercontent.com/-wLXmWnT27vE/VNEQs3sQc7I/AAAAAAAAFnM/VomqmS1N5-I/s40/unnamed.png" /></a></center>
Alinahttp://www.blogger.com/profile/08164884258722119484noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7703723456598693748.post-3097914445345829912015-07-08T12:30:00.000+02:002015-07-08T13:32:05.297+02:00Recenzje filmowe - Chce się żyć (16)<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><b>Wcześniej
ukazały się recenzje filmów</b>: <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/02/recenzje-filmowe-gran-torino-1.html">Gran Torino</a> (1), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/03/recenzje-filmowe-bogowie-2.html">Bogowie</a> (2), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/03/recenzje-filmowe-chopiec-na-rowerze-3.html">Chłopiec na rowerze</a> (3), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/03/recenzje-filmowe-pokosie-4.html">Pokłosie</a>
(4), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/03/recenzje-filmowe-grzechy-ojca-5.html">Grzechy ojca</a> (5), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/04/recenzje-filmowe-operacja-argo-6.html">Operacja Argo</a> (6), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/04/recenzje-filmowe-bog-nie-umar-7.html">Bóg nie umarł</a> (7), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/04/recenzje-filmowe-jestem-8.html">Jestem</a> (8), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/04/recenzje-filmowe-ida-9.html">Ida</a>
(9), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/05/recenzje-filmowe-dwa-dni-jedna-noc-10.html">Dwa dni, jedna noc</a> (10), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/05/recenzje-filmowe-watpliwosc-11.html">Wątpliwość</a> (11), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/06/recenzje-filmowe-gabriel-12.html">Gabriel</a> (12), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/06/recenzje-filmowe-wiek-adaline-13.html">Wiek Adaline</a> (13),
<a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/06/recenzje-filmowe-choc-goni-nas-czas-14.html">Choć goni nas czas</a> (14), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/06/recenzje-filmowe-w-obcejcudzej-skorze-15.html">W obcej/cudzej skórze</a> (15)<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 1.0cm; text-align: justify; text-indent: -1.0cm;">
<b><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Dziś:<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 1.0cm; text-align: justify; text-indent: -1.0cm;">
<b><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Chce się żyć – Polska; 2013<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 1.0cm; text-align: justify; text-indent: -1.0cm;">
<b><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">reż. Maciej Pieprzyca <o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 1.0cm; text-align: justify; text-indent: -1.0cm;">
<b><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">wyst. Dawid Ogrodnik, Dorota Kolak, Arkadiusz Jakubik, Anna
Nehrebecka<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Chce
się żyć. Czasami<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Ktoś słusznie
zauważył, że gdyby Maciej Pieprzyca („Drzazgi”) zrobił swój film w USA, to
Dawid Ogrodnik za rolę pierwszoplanową dostałby Oscara. Dokładnie tak, jak za
rolę pierwszoplanową otrzymał 25 lat temu Daniel Day-Lewis za „Moją lewą stopę”
Jima Sheridana. Ogrodnik zagrał brawurowo, oddając myśli, serce, emocje i działanie
swej postaci filmowej, czyli chłopakowi z rozległym porażeniem mózgowym, który
podjął walkę ze światem po to, by przekonać otoczenie, że tylko ciało ma chore,
natomiast intelektualnie jest sprawnym, dużo wiedzącym, dowcipnym młodzieńcem.
Bo Mateusz potrafi myśleć, analizować, ma poczucie humoru i za radą ojca (Arkadiusz
Jakubik jest rozczulający, co nie znaczy zniewieściały, w roli taty Mateusza)
chce, i w końcu pokazuje, że umie walczyć o swoje. Na początku filmu ojciec chłopca
przekonuje go, że jak mężczyzna jest zły, to powinien uderzyć w stół na znak
dezaprobaty. Moment ten zostaje na koniec spektaklu sparafrazowany już przez
dorosłego Mateusza, kiedy to na znak protestu chłopak niesprawną ręką również
uderza w stół, przy którym debatują i decydują o jego losie tak zwani „znawcy
tematu”. Uderza w stół i… osiąga cel. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Ale ten
moment to za mało. To za mało, by filmowi, poniekąd świetnemu, niepretensjonalnemu,
nie ckliwemu, choć z kilkoma mało przemyślanymi scenami, nadać tytuł „Chce się żyć”.
Właśnie tytuł filmowej inscenizacji jest chyba najsłabszą stroną obrazu
Pieprzycy. Nie wiem, czy na pewno chce się żyć (a przynajmniej nie tak ochoczo
i optymistycznie, jak życzy sobie tego reżyser), jeśli życie ludzi chorych,
niepełnosprawnych, egzystujących w paradoksie polegającym na źle postawionej diagnozie
lekarskiej, a później w związku z tym w źle dopasowanych schematach, ostatecznie
jest skazane na niepowodzenie (w najlepszym razie na dyskomfort społeczny,
kulturowy, medyczny). Ja wiem, że w życiu nic nie jest pewne, ale za to wszystko
jest możliwe, więc mógł się zdarzyć i cud też. W przypadku Mateusza cudem było
spotkanie na swej drodze pani doktor (Anna Nehrebecka), która zauważyła „to coś”
w Mateuszu, co pozwoliło nawiązać z nim kontakt i wydostać go z niebytu. Ale -
o pseudohumanitarne społeczeństwo! - czy coś się na tę okoliczność zmieniło w
waszym zbiorowym myśleniu i w sposobie wyznaczania społecznych ról osobom
niepełnosprawnym? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Film jest
podzielony na etiudy rozdzielające etapy rozwoju fizycznego głównego bohatera,
a ich początki są pięknie zaznaczane delikatną muzyką Bartosza Chajdeckiego,
który swe kompozytorskie mistrzostwo pokazał już wcześniej m.in. w „Bogach” i w
„Czasie honoru”. Ale to chyba nic dziwnego, skoro w młodości kompozytor inspirował
się głównie muzyką Zbigniewa Preisnera. Reasumując, film ten należy zobaczyć z
powodów, o których była mowa wyżej, mimo wysnutej, a wątpliwej tezy, że chce
się żyć na przekór wszystkiemu oraz na przekór fatalnej dykcji Marka Kality (a
przecież w pantomimie też można się realizować). Obraz jest więc raczej
optymistyczny, choć wiadomo, że cuda nie zdarzają się często i jeszcze wielu
Mateuszy przepadnie w społeczno-kulturowo-medycznym chaosie, zanim jakiemuś jednemu
uda się przekonać, że ma nam sporo do powiedzenia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Film
otrzymał wiele nagród, m.in. w 2014 r Orły za: najlepszą główną rolę męską
(Dawid Ogrodnik), najlepszą drugoplanową rolę męską (Arkadiusz Jakubik),
najlepszą drugoplanową rolę kobiecą (Anna Nehrebecka), najlepszy scenariusz
(Maciej Pieprzyca). <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> <o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Małgorzata
Ciupińska</span><span style="font-family: Calibri, sans-serif;"><o:p></o:p></span></div>
<center>
</center>
<center>
</center>
<center>
<a href="https://www.facebook.com/Allenee1991"><img src="http://lh3.googleusercontent.com/-gI7ygHiPDso/VNEQs1c2IsI/AAAAAAAAFnQ/FTDSxY-Ich8/s38/F_icon.jpg" /></a><a href="http://http//instagram.com/allenee1991"><img src="http://lh5.googleusercontent.com/-9mkjOJH9NLc/VNEQsuAtwOI/AAAAAAAAFnE/7qsSVWzH47I/s38/ins.png" /></a><a href="https://www.youtube.com/user/allenee1991"><img src="http://lh5.googleusercontent.com/-wLXmWnT27vE/VNEQs3sQc7I/AAAAAAAAFnM/VomqmS1N5-I/s40/unnamed.png" /></a></center>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/09301090467061217942noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7703723456598693748.post-27963522105617815612015-07-03T09:33:00.000+02:002015-07-03T09:33:37.133+02:00"Sekretne życie pszczół" - Sue Monk Kidd<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBYA5h6rn76Z-jMPAkRFch2cLULa0z3zjF_DhKx9ZoiWD1Tq3aLmGIsEKHK4iz-7aivFdC5FinL1zK_FPtRcxQdvPqAw24ERX-10l6luUOF3znr1cXgzcmM8lKoPohL2qQUwuR1zqjDgg/s1600/sekretne+zycie+pszczol.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBYA5h6rn76Z-jMPAkRFch2cLULa0z3zjF_DhKx9ZoiWD1Tq3aLmGIsEKHK4iz-7aivFdC5FinL1zK_FPtRcxQdvPqAw24ERX-10l6luUOF3znr1cXgzcmM8lKoPohL2qQUwuR1zqjDgg/s1600/sekretne+zycie+pszczol.JPG" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Pamiętam, gdy "Sekretne życie pszczół" zostało wydane w Polsce, a na prawie każdym blogu znajdowała się jego recenzja. Kojarzę, że były pozytywne, ale wtedy nie wzbudziły mojego entuzjazmu, a ja książki nie przeczytałam. Aż do teraz, gdy próbowałam podjąć decyzję, za co zabiorę się jako następne i ten tytuł zabrzmiał mi znajomo, więc przeczytałam.<br /><br />"Sekretne życie pszczół" rozgrywa się w czasie, gdy murzyni dostają prawa obywatelskie w Stanach Zjednoczonych. Z tego powodu przypomina mi trochę "Służące" - znajduje się tam parę podobnych elementów, choć generalnie nie chodzi o wolność rasową, ale wolność ogólną. Mamy Rosaleen, dla której wolność rasowa jest ważna, ale też główną bohaterkę - białą dziewczynkę - Lily, która pragnie się uwolnić od braku miłości ze strony ojca, a także od wyrzutów sumienia w związku ze śmiercią swojej matki. Gdy Rosaleen zostaje aresztowana, Lily ucieka z domu, porywa Rosaleen i obie ruszają w podróż do miejsca, którego nazwę Lily znalazła w rzeczach swojej matki. W ten oto sposób trafia do domu August i jej sióstr.<br /><br />Z tej książki dowiadujemy się, czym tak naprawdę są miłość i akceptacja. Romantyzmu tu raczej niewiele, ale jest i to tak realnie przedstawiony, że cała ta baśń (bo ostatecznie "Sekretne życie pszczół" jest dla mnie baśnią) nabiera mojego wymiaru. <br /><br />Mnie osobiście najbardziej poruszyła kwestia relacji ojciec-córka oraz tej bajkowej wolności ponad podziałami i bez uprzedzeń. "Sekretne życie pszczół" jest bardzo dobrze napisane i tworzy przyjazną atmosferę. Nie czuć tu dystansu między autorem, bohaterem i czytelnikiem. Nie, to ciepła książka-przyjaciel, która - gdy się kończy - pozostawia czytelnika osamotnionego. Muszę przyznać, że to mój ulubiony typ. </div>
<br />
<center>
<a href="https://www.facebook.com/Allenee1991"><img src="http://lh3.googleusercontent.com/-gI7ygHiPDso/VNEQs1c2IsI/AAAAAAAAFnQ/FTDSxY-Ich8/s38/F_icon.jpg" /></a><a href="http://http//instagram.com/allenee1991"><img src="http://lh5.googleusercontent.com/-9mkjOJH9NLc/VNEQsuAtwOI/AAAAAAAAFnE/7qsSVWzH47I/s38/ins.png" /></a><a href="https://www.youtube.com/user/allenee1991"><img src="http://lh5.googleusercontent.com/-wLXmWnT27vE/VNEQs3sQc7I/AAAAAAAAFnM/VomqmS1N5-I/s40/unnamed.png" /></a></center>
Alinahttp://www.blogger.com/profile/08164884258722119484noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7703723456598693748.post-66077793922774499302015-06-24T08:00:00.000+02:002015-06-24T12:56:31.526+02:00Recenzje filmowe - W obcej/cudzej skórze (15)<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><b>Wcześniej
ukazały się recenzje filmów</b>: <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/02/recenzje-filmowe-gran-torino-1.html">Gran Torino</a> (1), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/03/recenzje-filmowe-bogowie-2.html">Bogowie</a> (2), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/03/recenzje-filmowe-chopiec-na-rowerze-3.html">Chłopiec na rowerze</a> (3), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/03/recenzje-filmowe-pokosie-4.html">Pokłosie</a>
(4), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/03/recenzje-filmowe-grzechy-ojca-5.html">Grzechy ojca</a> (5), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/04/recenzje-filmowe-operacja-argo-6.html">Operacja Argo</a> (6), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/04/recenzje-filmowe-bog-nie-umar-7.html">Bóg nie umarł</a> (7), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/04/recenzje-filmowe-jestem-8.html">Jestem</a> (8), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/04/recenzje-filmowe-ida-9.html">Ida</a>
(9), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/05/recenzje-filmowe-dwa-dni-jedna-noc-10.html">Dwa dni, jedna noc</a> (10), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/05/recenzje-filmowe-watpliwosc-11.html">Wątpliwość</a> (11), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/06/recenzje-filmowe-gabriel-12.html">Gabriel</a> (12), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/06/recenzje-filmowe-wiek-adaline-13.html">Wiek Adaline</a> (13),
<a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/06/recenzje-filmowe-choc-goni-nas-czas-14.html">Choć goni nas czas</a> (14)<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 1.0cm; text-align: justify; text-indent: -1.0cm;">
<b><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Dziś:<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 1.0cm; text-align: justify; text-indent: -1.0cm;">
<b><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">W obcej/cudzej skórze – USA, Wielka Brytania; 2012<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 1.0cm; text-align: justify; text-indent: -1.0cm;">
<b><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">reż. Bart Layton <o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 1.0cm; text-align: justify; text-indent: -1.0cm;">
<b><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">wyst. Adam O`Brian, Debbie Jennings<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14pt;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">W tym szaleństwie jest metoda <o:p></o:p></span></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Dawno nie
widziałam tak dobrze skonstruowanego filmu. Właśnie „skonstruowanego”, bo to konstrukcja
w tym obrazie, czyli takie, a nie inne następstwa scen i pomysł przeplatania
zdjęć dokumentalnych z fabularnymi, a także opowiadanie historii przez kilka
osób, z których każda na pewno czuła się jedynym narratorem posiadającym monopol
na prawdę, na podejrzenia i wysuwanie własnych wniosków, nie oglądając się na
niczyje kontrargumenty, są mocną stroną filmu. W przypadku tego utworu akurat
nic więcej nie potrzeba. Aktorom i nie aktorom (bo to wszak po części dokument)
udało się utrzymać widzów w napięciu przez cały film (a nie był on krótki),
choć środki wyrazu, rekwizyty, dramaturgia kryła się tylko w ich twarzach.
Występując przed kamerą, nawet nie zmieniali pozycji, tak jak nie zmieniali
swego punktu widzenia kształtowanego pod wpływem zmieniających się faktów. I
właśnie ta konstrukcja zbudowała w utworze filmowe iskrzenie. Tylu, ilu było
narratorów w filmie, tyle było prawd, a każda mogła być tą właściwą, choć ani
bohaterowie filmu, ani widzowie nigdy do tej faktycznej nie dotrą. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Pewnego dnia
w teksańskim miasteczku zaginął 13-letni chłopiec, Nicholas. Rodzina rozpoczęła
poszukiwania, ale te kończyły się niepowodzeniem. Nikt nic nie wiedział o
zaginionym chłopcu, nikt go nie widział, nikt o nim nic nie słyszał. Rodzina
jest tak bardzo zaangażowana w poszukiwanie chłopca, tak dalece spragniona
powrotu Nicka, że gdy ten nagle i całkiem nieoczekiwanie odnajduje się po
trzech latach w… Hiszpanii, przyjmuje go do domu, bez chwili wahania.
Wątpliwości nie rodzą się nawet wtedy, gdy okazuje się, iż ani fizycznie, ani
psychicznie odnaleziony nastolatek nie może pasować do faktycznego Nicka. W
najbliższych nie budzi to jednak żadnych podejrzeń. Wątpliwości, czy jest to
autentyczny Nicholas Barclay, dopadają natomiast policjantów, kuratorów,
agentkę FBI, prywatnego detektywa. Być może cała sprawa nigdy nie zostałaby tak
wnikliwie drążona, gdyby fałszywy Nick nie wymyślił bajeczki o porwaniu przez
grupę ludzi, którzy później, po porwaniu, znęcali się nad nim; wątek znęcania –
w mniemaniu Nicka - miał wytłumaczyć na przykład braki w jego pamięci i
ewentualne „rozbieżności” w zachowaniu. Więc skoro na arenę wkraczają groźni
przestępcy, to musi wkroczyć do akcji FBI, no a skoro agencji federalni, to
sprawa nie może być zbadana jedynie pobieżnie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Relacje
zdawane przez matkę i siostrę Nicka to jedna strona medalu, to, co opowiada
odnaleziony Nick, który nie jest właściwym Nickiem, to druga strona. Wcale nie
zdradzam tajemnicy filmu, gdyż oszust podszywający się pod Nicka od początku
wyjawia widzom, co robił, jak się zmieniał, jak udawał, jak się uczył nowej
roli, by zostać uznany za autentycznego syna i brata. Na końcu jedynie
poznajemy powody, dla których fałszywy Nick to robił. Fenomen konstrukcji filmu
polega na tym, że reżyser dokonuje całkiem niespodziewanego zwrotu akcji i
rozkłada ciężar winy nie tylko na fałszywego Nicka, ale i na… rodzinę
zaginionego chłopca. Zdziwieni? I słusznie, bo to niebywałe zaskoczenie, tym
większe, że nigdy – nie tylko w filmie, ale i w rzeczywistości – zagadka nie
zostanie rozwiązana. Czyżby było tak, jak sugerował fałszywy Nick: „Miałem
wrażenie, że trafiłem do miejsca, gdzie jeszcze bezczelniej kłamią niż ja.”.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Gdyby reżyser
obrazu zrobił z tej historii film fabularny, powstałby niczym nie wyróżniający
się, choć zapewne bardzo dobry, spektakl, ale właśnie to, że obraz powstał jako
thriller dokumentalny, zapunktowało niepomiernie i nadało obrazowi ciekawe
wnętrze. Zwróćmy uwagę na intrygujący i mylący zarazem, a zastosowany przez twórcę,
zabieg: gdy jedna osoba relacjonuje sprawę i kończy na przykład swą kwestię
pytaniem, to jego następca odpowiada na owo pytanie, ale w sposób sobie
właściwy i zgodny z logiką swoich wywodów. Mimo to film ani na centymetr nie
staje się nielogiczny, widz nie ma poczucia „rwania” akcji i napięcie może
bezproblemowo sięgać zenitu, w głównej mierze dzięki obliczu fałszywego Nicka,
który ma w sobie coś z demona, ujawniającego nam swe pokrętne zamiary, ale w
taki sposób, jakby opisywał smak lodów bakaliowych. To fascynowało i przerażało
zarazem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Reżyser
otrzymał za swoje dzieło nagrodę za najlepszy debiut reżyserski, a sam film był
nominowany do nagrody głównej na festiwalu w Sundance w 2012 roku. Przyznaję,
że obejrzałam go przez czysty przypadek, bo jakoś filmy dokumentalne nie
wciągają mnie (nie mam pojęcia, skąd mi się to wzięło. Może ze strachu przed realnym
okrucieństwem, które jest zawsze gorsze od okrucieństwa wymyślonego, bo jest
realne?), ale jak już zaczęłam, to nie było siły, abym nie obejrzała go do
końca. A było warto, bo mówiąc za Hamletem: „W tym szaleństwie musiała być jakaś
metoda”. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> </span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> </span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> </span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> </span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;">Małgorzata
Ciupińska</span></div>
<center>
</center>
<center>
<a href="https://www.facebook.com/Allenee1991"><img src="http://lh3.googleusercontent.com/-gI7ygHiPDso/VNEQs1c2IsI/AAAAAAAAFnQ/FTDSxY-Ich8/s38/F_icon.jpg" /></a><a href="http://http//instagram.com/allenee1991"><img src="http://lh5.googleusercontent.com/-9mkjOJH9NLc/VNEQsuAtwOI/AAAAAAAAFnE/7qsSVWzH47I/s38/ins.png" /></a><a href="https://www.youtube.com/user/allenee1991"><img src="http://lh5.googleusercontent.com/-wLXmWnT27vE/VNEQs3sQc7I/AAAAAAAAFnM/VomqmS1N5-I/s40/unnamed.png" /></a></center>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/09301090467061217942noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7703723456598693748.post-51380399970027468562015-06-19T17:43:00.000+02:002015-06-19T17:43:20.596+02:00"Alkaliczny styl życia" - Beata Sokołowska<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQPsNeQxPA9szdzXhSMOyRb-75XTFbT2kMG8RGoGG-O97Dn6jqNteAskXgxU43VwcbAjiLq3yQDL_mgvJcnbjxsCODsD1U92cUY-a_g1HIRdiquayW8NA4VzCwwVMMc_NaYy19j3XuPxE/s1600/IMG_2640.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQPsNeQxPA9szdzXhSMOyRb-75XTFbT2kMG8RGoGG-O97Dn6jqNteAskXgxU43VwcbAjiLq3yQDL_mgvJcnbjxsCODsD1U92cUY-a_g1HIRdiquayW8NA4VzCwwVMMc_NaYy19j3XuPxE/s1600/IMG_2640.JPG" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Od mniej więcej dwóch lat panuje "moda na zdrowie". Wszyscy prześcigają się w byciu fit, w radach na temat zdrowego odżywiania, kolejnych super food oraz nowych diet. Te tematy bardzo mnie interesują od momentu, gdy ze względów zdrowotnych zrezygnowałam z mięsa, a następnie wprowadziłam inne zmiany w mój tryb życia. Dużo czytam o dietach i zwykle tylko kręcę głową z ewidentnym brakiem uznania dla ich wynalazców. "Alkaliczny styl życia" przemówił do mnie, ponieważ już wcześniej zauważyłam u siebie różnicę w zakwaszeniu i zasadowości organizmu. Ta książka miała mi porządnie przybliżyć temat i muszę przyznać, że to zrobiła (choć bez lekkiej krytyki się nie obejdzie).<br /><br />Beata Sokołowska, autorka <a href="http://alkalicznystylzycia.blogspot.de/" target="_blank">bloga</a> o takim samym tytule jak książka, stara się przedstawić zalety zredukowania produktów kwasotwórczych w życiu, opowiada historie, które potwierdzają działanie tego stylu życia oraz tłumaczy, w jaki sposób się za to wszystko zabrać. Ludzki organizm ma z natury odczyn zasadowy, a złe odżywianie, brak ruchu (a także - o dziwo - jego nadmiar) i stres zmieniają odczyn pH, co sprawia, że w naszym organizmie powstają stany zapalne, chorujemy, wpadamy w depresję, jesteśmy ciągle zmęczeni i ociężali. Autorka woła o równowagę - i robi to na tyle skutecznie, że już wiele osób skorzystało na jej radach publikowanych na blogu. "Alkaliczny styl życia" to wiedza, którą Sokołowska zebrała z różnych publikacji i własnego doświadczenia, w pigułce. Choć momentami ta pigułka jest dość rozlazła - dla mnie jest tam zbyt dużo życia prywatnego w części właściwej książki. O ile na początku jest to zrozumiałe, końcowe listy od czytelników z ich doświadczeniami są świetnym rozwiązaniem (choć zastanowiłabym się, czy na pewno wszystkie z nich powinny znaleźć się w tej książce), to pomiędzy było mi tego za dużo. <br /><br />W treści dowiadujemy się, jak zacząć (najlepiej od detoksu, a raczej od przygotowania do niego), a następnie, jak z tym żyć. Autorka raczy nas tabelami z "dobrymi" i "złymi" produktami, przepisami na lekkie, a także na pożywne dania. Sama książka napisana jest dla osób, które z naukowym żargonem raczej nic nie umiałyby zrobić - Beata Sokołowska pisze dla człowieka. Zwykłego człowieka, który chce poczuć się lepiej we własnym ciele i nie bawi się w lekarza-dietetyka. Nie karmi czytelnika truizmami, jest po prostu klarowna w swoich wypowiedziach. To się ceni. Na samym końcu znajdujemy też małą broszurę ze wspomnianymi wcześniej tabelami - spore ułatwienie dla tych, którzy zamierzają wybrać się na zakupy, a nie chcą nosić ze sobą całej książki (bo kto chce?).<br /><br />To dobra, przekonująca książka, która nie każe stawiać nagle całego życia na głowie, ale zastanowić się nad tym, co jest dobre, zdrowe i naturalne. Jeśli chcecie schudnąć lub poczuć się zdrowsi, zajrzyjcie na <a href="http://alkalicznystylzycia.blogspot.de/" target="_blank">bloga</a> autorki, a następnie do "Alkalicznego stylu życia". Ta pozycja wydaje mi się najsensowniejszym rozwiązaniem dla osób szukających sposobów na spadek wagi i poprawę stanu zdrowia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<center>
<a href="https://www.facebook.com/Allenee1991"><img src="http://lh3.googleusercontent.com/-gI7ygHiPDso/VNEQs1c2IsI/AAAAAAAAFnQ/FTDSxY-Ich8/s38/F_icon.jpg" /></a><a href="http://http//instagram.com/allenee1991"><img src="http://lh5.googleusercontent.com/-9mkjOJH9NLc/VNEQsuAtwOI/AAAAAAAAFnE/7qsSVWzH47I/s38/ins.png" /></a><a href="https://www.youtube.com/user/allenee1991"><img src="http://lh5.googleusercontent.com/-wLXmWnT27vE/VNEQs3sQc7I/AAAAAAAAFnM/VomqmS1N5-I/s40/unnamed.png" /></a></center>
Alinahttp://www.blogger.com/profile/08164884258722119484noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7703723456598693748.post-55366118948648182602015-06-17T08:00:00.000+02:002015-06-22T14:17:56.118+02:00Recenzje filmowe - Choć goni nas czas (14)<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><b>Wcześniej
ukazały się recenzje filmów</b>: <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/02/recenzje-filmowe-gran-torino-1.html">Gran Torino</a> (1), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/03/recenzje-filmowe-bogowie-2.html">Bogowie</a> (2), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/03/recenzje-filmowe-chopiec-na-rowerze-3.html">Chłopiec na rowerze</a> (3), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/03/recenzje-filmowe-pokosie-4.html">Pokłosie</a>
(4), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/03/recenzje-filmowe-grzechy-ojca-5.html">Grzechy ojca</a> (5), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/04/recenzje-filmowe-operacja-argo-6.html">Operacja Argo</a> (6), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/04/recenzje-filmowe-bog-nie-umar-7.html">Bóg nie umarł</a> (7), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/04/recenzje-filmowe-jestem-8.html">Jestem</a> (8), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/04/recenzje-filmowe-ida-9.html">Ida</a>
(9), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/05/recenzje-filmowe-dwa-dni-jedna-noc-10.html">Dwa dni, jedna noc</a> (10), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/05/recenzje-filmowe-watpliwosc-11.html">Wątpliwość</a> (11), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/06/recenzje-filmowe-gabriel-12.html">Gabriel</a> (12), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/06/recenzje-filmowe-wiek-adaline-13.html">Wiek Adaline</a> (13)<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 1.0cm; text-align: justify; text-indent: -1.0cm;">
<b><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Dziś:<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 1.0cm; text-align: justify; text-indent: -1.0cm;">
<b><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Choć goni nas czas – USA, 2007<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 1.0cm; text-align: justify; text-indent: -1.0cm;">
<b><span lang="EN-US"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">reż. Rob Reiner <o:p></o:p></span></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 1.0cm; text-align: justify; text-indent: -1.0cm;">
<b><span lang="EN-US"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">wyst. Jack Nicholson, Morgan Freeman<o:p></o:p></span></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14pt;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Dobrze zrobiony biznesplan <o:p></o:p></span></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Niestety główni
bohaterowi tej filmowej opowieści muszą umrzeć. To mają zagwarantowane w
scenariuszu. Z tym się pogodzili, a i widzowie muszą się z tym pogodzić też. Osobiście
nieco raził mnie patos z ostatnich minut filmu, ale w końcu jeden minus całości
nie zaszkodzi. Pokazani bohaterowie nie są tak starzy, by umrzeć ze starości;
umrą z innego powodu - po prostu stanęli rakowi na drodze. To się zdarza i
bogaczowi (Jack Nicholson) i mechanikowi samochodowemu (Morgan Freeman). Świadomość
chorób śmiertelnych jednych powala z nóg, a innym dodaje skrzydeł. Ci, którzy
oglądali film, już wiedzą, w czym rzecz, a ci, którzy go dopiero zobaczą,
przekonają się, że w stwierdzeniu o skrzydłach wcale nie ma żadnej przesady,
zarówno w aspekcie faktycznym, jak i metaforycznym. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Film opowiada
o tym, jakie bliskość śmierci potrafi wyzwolić pokłady inwencji, kreatywności,
fantazji, ale i sprowokować zachowania, które mogą zmienić relacje
międzyludzkie, przez całe życie źle układające się, a teraz nagle prostujące. Oczywiście
malkontenci i ci, którzy nie mają szczęścia do posiadania pieniędzy w ilości
większej niż mówią o tym przeciętne standardy, na pewno krzykną: „No tak, jeśli
się jest bardzo majętnym, to można sobie pozwolić na realizowanie fanaberii.”.
Zgadza się, tak mogą powiedzieć. Właściwie to większość ludzi tak powie, ale
gdyby wszyscy byli biedni, to ten scenariusz nie byłby taki zabawny, pouczający
i miły dla oka. Tak to już jest z biedą i bogactwem. Dla nieusatysfakcjonowanych
tą odpowiedzią przytoczę dwie sentencje (nie z filmu), które może pozwolą
przełknąć tę niesprawiedliwość dziejową: Stefan Kisielewski powiedział: <span style="font-size: 11pt;">Biednym nic z tego
nie przyjdzie, że bogaci też zbiednieją. Epikur zaś konkluduje: Bogactwo nie
jest ulgą w kłopotach, jest tyko zmianą kłopotów. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-size: 11pt;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Ale wróćmy do
filmu. Czas faktycznie tu goni. Gdyby nie oddech śmierci na plecach ani Edward
Cole (Nicholson), ani Carter Chambers (Freeman) nigdy tylu rzeczy w tak krótkim
czasie nie zrobiliby. A po co je robili? Żaden szczególny powód temu nie przyświecał.
Oni te rzeczy i tak mieli zrobić, tylko gdyby nie wiedzieli, że tak szybko
przyjdzie im rozstać się z tym światem, to zapewne odsuwaliby je ciągle w
bliżej nieokreśloną przyszłość. Zwłaszcza te mniej miłe i mniej proste, ale chyba
za to bardziej potrzebne. Edward i Carter stworzyli więc sobie listę spraw do
załatwienia, czyli chodzili po tym świecie, mniej więcej tak jak my krążymy między
półkami w supermarkecie i skreślali z listy to, co udało im się „kupić”, czyli
zrealizować. A na liście tej były, oj! były rzeczy niezwykłe, szalone, śmieszne,
wzniosłe, piękne i z niczym nie porównywalne. Było zatem afrykańskie safari,
zmierzenie się z potęgą gór, wyzwanie dla seksu i pogodzenie z rodziną.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-size: 11pt;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Rob Reiner zrobił
film, który ogląda się z przyjemnością, ciekawością, bez zażenowania, bez
poczucia, że przekracza się granice dobrego smaku. Nawet odpowiedź cynicznego magnata
Cola, całe „zdrowe” życie zadufanego w sobie, też tej granicy nie przekracza. Co
to była za odpowiedź? Na pytanie lekarza, jak tam sprawuje się jego cewnik,
Edward odpowiada z nonszalancją, że zupełnie nie wie, jak do tej pory radził
sobie bez niego. Od momentu, kiedy Cole dowiaduje się, że śmierć nadejdzie
niebawem, cynizm i pogardę dla innych gubi szybko - w miarę skreślania rzeczy z
listy, których realizacja jakby go oczyszczała z grzechów doczesności. <o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-size: 11pt;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Reiner nie walczy
ze śmiercią, on jej tylko nie demonizuje. Podpowiada ociągającym się z
czynieniem dobrych uczynków, by je szybciej realizowali i „po drodze” nie
próbowali oszukać śmierci, mówiąc: „No, szkoda, niestety nie zdążyłem tego
zrobić”. Jeśli żyjesz według przyzwoitych zasad, to zawsze zdążysz być przyzwoitym
– tak to ujął reżyser. Aktorzy w tym filmie – gwarantują to nam ich nazwiska –
grają z lekkością i łatwością. Może dlatego tak się dzieje, że żaden z nich nie
wychodzi z typu ról, jakie im przez lata przypisywano. Nicholson miał zawsze –
począwszy nawet od „Lotu nad kukułczym gniazdem” – ciągotki do cynizmu i
destruktywnej arogancji, a Freeman to wręcz uosobienie spokoju, melancholii i
wspaniałomyślności. Przecież właśnie taki był w filmie „Bruce Wszechmogący”.<o:p></o:p></span></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: 11pt;">Nie jest łatwo, ani
przyjemnie umierać. Nie sadzę, by ktoś zdrowo myślący, chciał o tym przekonywać
innych. Ale fakt, zawsze to lepiej jest umierać, gdy ma się przy sobie
świetnego kumpla, którego obecność gwarantować będzie znakomity humor i zabawę,
no i możliwość spełniania kaprysów i marzeń. Ale by tak było, trzeba zrobić
najpierw rzetelny rachunek sumienia, w jego oparciu stworzyć niezawodny biznesplan
i tak uzbrojonym, ruszyć na spotkanie ze śmiercią.</span><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Małgorzata
Ciupińska</span><span style="font-family: Calibri, sans-serif;"><o:p></o:p></span></div>
<center>
</center>
<center>
</center>
<center>
<a href="https://www.facebook.com/Allenee1991"><img src="http://lh3.googleusercontent.com/-gI7ygHiPDso/VNEQs1c2IsI/AAAAAAAAFnQ/FTDSxY-Ich8/s38/F_icon.jpg" /></a><a href="http://http//instagram.com/allenee1991"><img src="http://lh5.googleusercontent.com/-9mkjOJH9NLc/VNEQsuAtwOI/AAAAAAAAFnE/7qsSVWzH47I/s38/ins.png" /></a><a href="https://www.youtube.com/user/allenee1991"><img src="http://lh5.googleusercontent.com/-wLXmWnT27vE/VNEQs3sQc7I/AAAAAAAAFnM/VomqmS1N5-I/s40/unnamed.png" /></a></center>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/09301090467061217942noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7703723456598693748.post-13105945086907811532015-06-15T11:10:00.000+02:002015-06-15T11:10:09.692+02:00"Skarb heretyków" - Tom Knox<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNciaIJSPsUHz12vTndU8-T7PBAry3Ge1C-zq43cwpNEQAg2NKZ4uJ7MuRXZzUc_Ya_O1kqTcjdItGhyJeUjhyphenhyphen5dBQHnV3GkNRs2aUw0FVrQjGd5RYdisxD4a7iND2jm7luKE2lQ5OR3w/s1600/IMG_2639.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNciaIJSPsUHz12vTndU8-T7PBAry3Ge1C-zq43cwpNEQAg2NKZ4uJ7MuRXZzUc_Ya_O1kqTcjdItGhyJeUjhyphenhyphen5dBQHnV3GkNRs2aUw0FVrQjGd5RYdisxD4a7iND2jm7luKE2lQ5OR3w/s1600/IMG_2639.JPG" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Do książek Toma Knoxa mam lekki sentyment. Choć przeczytałam zaledwie dwie jego powieści, ich schemat bardzo mi odpowiada - a także możliwość rozwiązania "tajemnic" tego świata. Po części uzasadnionych historycznie, po części mocno zwariowanych, ale przedstawionych w takiej formie, że chce się wierzyć. <br /><br />A skoro mowa o wierze, warto wspomnieć, że "Skarb heretyków" - jak sam tytuł wskazuje - znowu zajmuje się tematem religii. W dodatku akcja rozgrywa się w kraju z jedną z najciekawszych historii na świecie - Egipcie. Po części też w Anglii, w której nagle zaczyna się panoszyć satanizm, niemniej to wątek trochę bardziej poboczny. Główny rozgrywa się gdzieś w, na i pod piaskami Sahary, gdzie odnaleziony został Skarb z Sokar - brakujące elementy Chrześcijaństwa i Judaizmu, które całkowicie mają zmienić postrzeganie religii. Co jednak ma angielski satanizm wspólnego ze starożytnymi egipskimi dokumentami?<br /><br />Tom Knox po raz kolejny tworzy historyczno-magiczną intrygę, która trzyma w napięciu od pierwszych stron aż do ostatniej. Wprawdzie rozwiązanie jest podobne do tego w "Biblii Umarłych", co pachnie trochę wtórnością (jak i cały schemat książek autora - to moja trzecia i zbudowane są w taki sam sposób), ale ostatecznie jest... niejednoznaczne. Najlepsze w powieściach Knoxa jest to, że one naprawdę są w stanie przekonać czytelnika o realności i prawdziwości przedstawionych teorii. To coś jak Dan Brown (ktoś go w ogóle jeszcze pamięta?), tylko lepsze. W sumie lekka rozrywka na wysokim poziomie, która dodatkowo zmusza do refleksji. <br /><br />I wszystko dobrze, póki nie wywoła rewolucji swoimi teoriami... Ale Toma Knoxa Kościół chyba jeszcze nie wyklął.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Inne książki autora na moim blogu:</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2012/05/biblia-umarych-tom-knox.html" target="_blank">"Biblia umarłych"</a></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2013/07/rytua-babilonski-tom-knox.html" target="_blank">"Rytuał babiloński"</a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<center>
<a href="https://www.facebook.com/Allenee1991"><img src="http://lh3.googleusercontent.com/-gI7ygHiPDso/VNEQs1c2IsI/AAAAAAAAFnQ/FTDSxY-Ich8/s38/F_icon.jpg" /></a><a href="http://http//instagram.com/allenee1991"><img src="http://lh5.googleusercontent.com/-9mkjOJH9NLc/VNEQsuAtwOI/AAAAAAAAFnE/7qsSVWzH47I/s38/ins.png" /></a><a href="https://www.youtube.com/user/allenee1991"><img src="http://lh5.googleusercontent.com/-wLXmWnT27vE/VNEQs3sQc7I/AAAAAAAAFnM/VomqmS1N5-I/s40/unnamed.png" /></a></center>
Alinahttp://www.blogger.com/profile/08164884258722119484noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7703723456598693748.post-7642219313574647292015-06-10T08:00:00.000+02:002015-06-10T08:00:02.220+02:00Recenzje filmowe - Wiek Adaline (13)<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><b>Wcześniej
ukazały się recenzje filmów</b>: <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/02/recenzje-filmowe-gran-torino-1.html">Gran Torino</a> (1), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/03/recenzje-filmowe-bogowie-2.html">Bogowie</a> (2), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/03/recenzje-filmowe-chopiec-na-rowerze-3.html">Chłopiec na rowerze</a> (3), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/03/recenzje-filmowe-pokosie-4.html">Pokłosie</a>(4), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/03/recenzje-filmowe-grzechy-ojca-5.html">Grzechy ojca</a> (5), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/04/recenzje-filmowe-operacja-argo-6.html">Operacja Argo</a> (6), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/04/recenzje-filmowe-bog-nie-umar-7.html">Bóg nie umarł</a> (7), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/04/recenzje-filmowe-jestem-8.html">Jestem</a> (8), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/04/recenzje-filmowe-ida-9.html">Ida</a>
(9), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/05/recenzje-filmowe-dwa-dni-jedna-noc-10.html">Dwa dni, jedna noc</a> (10), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/05/recenzje-filmowe-watpliwosc-11.html">Wątpliwość </a>(11), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/06/recenzje-filmowe-gabriel-12.html">Gabriel</a> (12)<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 1.0cm; text-align: justify; text-indent: -1.0cm;">
<b><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Dziś:<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 1.0cm; text-align: justify; text-indent: -1.0cm;">
<b><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Wiek Adaline – USA, 2015<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 1.0cm; text-align: justify; text-indent: -1.0cm;">
<b><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">reż. Lee Toland Krieger<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 1.0cm; text-align: justify; text-indent: -1.0cm;">
<b><span lang="EN-US"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">wyst. Blake Lively, Michiel Huisman, Harrison Ford, Ellen Burstyn<o:p></o:p></span></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14pt;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Sto lat samotności <o:p></o:p></span></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Tydzień temu
było o polskiej bajce, dziś jest o bajce amerykańskiej. Filmowa baśń udała się
młodemu kalifornijskiemu reżyserowi, Kriegerowi, bo jeśli przyjmiemy założenie,
że zaaplikowanej nam przez niego melodramatycznej gawędzie nie bronią, ani nie
szkodzą pseudonaukowe wynurzenia zza offu, to wyjdziemy z filmu zadowoleni,
pełni uznania dla sprawności warsztatowej tych, którzy nad tym dziełem
pracowali. Wysoka nota dla scenariusza i kostiumologa; obraz szczególnie dla
tego ostatniego był wyzwaniem, gdyż na potrzeby fabuły należało przeanalizować
kilka epok, ale tak, by je jedynie zaznaczyć, a nie nimi widzów znużyć
długością prezentacji. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Chapeau bas
dla reżysera, którego inteligentna i intuicyjna zdolność przewidywania
pozwoliła pochylić się nad problemem starzenia się oraz konieczności
przemijania czasu, co u młodych ludzi jest zjawiskiem wyjątkowym, a na pewno
drugorzędnym. Proces zacierania młodości na korzyść starzenia się reżyser
pokazał bardzo oryginalnie, poprzez stworzenie niejako dwóch filarów
podtrzymujących scenariusz, filarów przenikających się, potem żyjących odrębnym
życiem, bez możliwości porozumienia, bo wszak dzieli je niewyjaśniona
tajemnica, ale egzystujących obok siebie, szanujących się, nie niszczących
nawzajem, by w końcu po próbie czasu, przeniknąć się ponownie i zlać w jedno.
Takie właśnie bowiem było życie Adaline: najpierw szło ono ręka w rękę z życiem
innych, potem - na skutek dziwnego zjawiska - odskoczyło od normalności,
zrobiło dużo zamieszania w życiu bohaterki, po czym znów podporządkowało się
ogólnie przyjętym zasadom.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Ta przedziwna
historia to bujanie w morzu fantazji? Czy ja wiem? A mało to znamy faktów,
które kiedyś mocno stąpały po ziemi i zadawały kłam podobno niemożliwym do
zaistnienia zdarzeniom, by po dwudziestu, pięćdziesięciu, może stu latach nagle
zostać rozbite w pył przez tę niby fikcję, która oto miała czelność się zmaterializować?
Reasumując: dwa wypadki samochodowe, z których jeden odbiera głównej bohaterce
możliwość starzenia się i drugi, który tę sytuację odwraca, są osią filmu i
kluczem do zagadki. Reszta jest bardzo piękna, subtelna, chce się oglądając
film, płakać, uśmiechać, chce się film oglądać i oglądać…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Adaline,
która jest tuż po trzydziestce, zdarza się wypadek, który powoduje u niej zanik
procesu starzenia się. Reżyser spektaklu jest mężczyzną, ale sadzę, że
życiowych następstw tego medycznego curiosum kobieta piękniej, subtelniej,
mądrzej i efektowniej – może poza Dorotą Kędzierzawską – nie zrobiłaby. Bohaterka
spektaklu, kiedy uświadamia sobie, jakie zmiany zaszły w jej mózgu i czym one
będą skutkować, po stoicku godzi się z losem i wybierze najsensowniejsze z
możliwych w tej sytuacji rozwiązanie, czyli zrozumie, że jedynym wyjściem z
zapętlonych zdarzeń, będą zwykłe ucieczki z dotychczasowych miejsc. Bo to oczywiste,
że w każdym nowym miejscu dojdzie do momentu, gdy zaczną padać niewygodne
pytania w stylu: „Och, jak ty świetnie wyglądasz, zupełnie jakby u ciebie czas
się zatrzymał”. Dlatego bohaterka filmu zmienia miejsca pobytu, wcześniej
patrząc, jak jej równolatkom przybywa zmarszczek, chorób, jak jej ukochany stary
pies odchodzi, przytulany do jej ciągle młodego ciała. Obserwuje wreszcie, jak
jej własna córka zaczyna bardziej przypominać jej matkę, a nawet babcię.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">A miłość? Oczywiście,
że jest miłość. W melodramacie nie może być inaczej. Więc jest miłość, ale ta
tradycyjna, ta, która się starzeje. Miłość, jeśli się nie starzeje, jest nic
nie warta. Przekonuje się o tym Adaline, ale jeszcze wcześniej zawsze przed nią
ucieka. Tylko ona wie, ile ją to kosztuje, ile kosztuje utrzymanie sekretu w
tajemnicy przed światem. Jedyną alternatywą ucieczki byłoby życie jako przykład
wybryku natury oglądanego w panoptikum, wybryku, który krótszej daty jak
wieczność nie uznaje. Ale oto nadchodzi punkt zwrotny, czyli… Harrison Ford. Kim
jest? Miłością sprzed lat, która teraz dokonała wolty w jej życiu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Blake Lively
zagrała rozważnie i romantycznie, żeby sparafrazować tytuł pewnego znanego filmu.
A Ford? Ford miał i ma nadal to szczęście, że - jak zawsze - mógł w filmie grać
i równocześnie być sobą. To nieczęsto się zdarza aktorom. Obserwuję jego filmową
karierę już dość długo i w każdym obrazie - choć zawsze będzie dla mnie najbardziej
heroicznym i uwodzicielskim we „Franticu” Polańskiego - jest taki, że człowiek
goni za nim oczami, gdziekolwiek by był i cokolwiek robił. Bo zawsze przy nim
jest ciepło, bezpiecznie i przyjemnie. A Adaline? To nie zmysłowa seksbomba,
nie ucieleśnienie klasycznego piękna, nie femme fatale, to też nie dziewczyna z
sąsiedztwa. To jaka ona jest? Dzielna. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> <o:p></o:p></span></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Małgorzata
Ciupińska</span><span style="font-family: Calibri, sans-serif;"><o:p></o:p></span></div>
<center>
<br /></center>
<center>
<br /></center>
<center>
<a href="https://www.facebook.com/Allenee1991"><img src="http://lh3.googleusercontent.com/-gI7ygHiPDso/VNEQs1c2IsI/AAAAAAAAFnQ/FTDSxY-Ich8/s38/F_icon.jpg" /></a><a href="http://http//instagram.com/allenee1991"><img src="http://lh5.googleusercontent.com/-9mkjOJH9NLc/VNEQsuAtwOI/AAAAAAAAFnE/7qsSVWzH47I/s38/ins.png" /></a><a href="https://www.youtube.com/user/allenee1991"><img src="http://lh5.googleusercontent.com/-wLXmWnT27vE/VNEQs3sQc7I/AAAAAAAAFnM/VomqmS1N5-I/s40/unnamed.png" /></a></center>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/09301090467061217942noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-7703723456598693748.post-15458737596287259032015-06-03T08:00:00.000+02:002015-06-05T18:37:22.121+02:00Recenzje filmowe - Gabriel (12)<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><b>Wcześniej
ukazały się recenzje filmów</b>: <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/02/recenzje-filmowe-gran-torino-1.html">Gran Torino</a> (1), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/03/recenzje-filmowe-bogowie-2.html">Bogowie</a> (2), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/03/recenzje-filmowe-chopiec-na-rowerze-3.html">Chłopiec na rowerze</a> (3), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/03/recenzje-filmowe-pokosie-4.html">Pokłosie</a>
(4), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/03/recenzje-filmowe-grzechy-ojca-5.html">Grzechy ojca </a>(5), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/04/recenzje-filmowe-operacja-argo-6.html">Operacja Argo</a> (6), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/04/recenzje-filmowe-bog-nie-umar-7.html">Bóg nie umarł</a> (7), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/04/recenzje-filmowe-jestem-8.html">Jestem</a> (8),<a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/04/recenzje-filmowe-ida-9.html"> Ida</a>
(9), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/05/recenzje-filmowe-dwa-dni-jedna-noc-10.html">Dwa dni, jedna noc </a>(10), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/05/recenzje-filmowe-watpliwosc-11.html">Wątpliwość</a> (11)<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 1.0cm; text-align: justify; text-indent: -1.0cm;">
<b><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Dziś:</span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 1.0cm; text-align: justify; text-indent: -1.0cm;">
<b><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Gabriel – Polska, 2014 </span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 1.0cm; text-align: justify; text-indent: -1.0cm;">
<b><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">reż. Mikołaj Haremski</span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 1.0cm; text-align: justify; text-indent: -1.0cm;">
<b style="text-indent: -1cm;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">wyst. Jan Rotowski, Natan
Czyżewski, Zbigniew Zamachowski,</span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-left: 1.0cm; text-align: justify; text-indent: -1.0cm;">
<b style="text-indent: -1cm;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Paweł Królikowski, Sławomir Orzechowski</span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14pt;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Średnie strefy stanów średnich <o:p></o:p></span></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Nie ostrzę
pióra. W końcu oglądam film „jedynie” przygodowy. Dla dzieci i młodzieży. Oglądam
bajkę, w której dzieją się rzeczy dziwne, czasem zabawne, choć przeważnie kosztem
logiki. Wymagający widzowie, szukający spójności w scenariuszu, realności ponad
wszystko, gry ponad przeciętność, głębi psychologicznej i efektów specjalnych rodem
z kuźni samego George`a Lucasa, zróbcie sobie przerwę, idźcie do kuchni i
zaparzcie kawę lub herbatę i zostańcie tam przez najbliższe półtorej godziny.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Tomek,
dwunastolatek, po tragicznych przejściach, jakich doznała jego rodzina, został opuszczony
przez ojca i mieszka jedynie z dziadkami. Jak długo można tak żyć? Jak długo
można dorastać bez rodzica, podczas gdy uczucia domagają się jego bliskości? Okazuje
się, że do dwunastego roku życia. Bohater więc decyduje się na odszukanie ojca
i poznanie przyczyn, dla których ten ostatni nie chciał być razem z nim. Oczywiście,
jak to w filmie przygodowym z domieszką humoru bywa, na drodze swych poszukiwań
Tomek zastaje trochę sensacji, wplątuje się w aferę kryminalną nieudolnie prowadzoną
przez dwóch opryszków, ociera o pierwsze oznaki dziewczęcej sympatii. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Ryzyko tego
filmu polega na tym, że zupełnie nie wiemy, czy młodzież wychowana na krwawych
komputerowych jatkach, kupi te świętokrzyskie klimaty, całkiem niegroźne krzyżtoporskie
ruiny, kluczenie między mrocznymi (bez przesady jednak) zakamarkami, czy
przyjmie całość za dobrą monetę i z daleko posuniętą wyrozumiałością powie:
„No, dobrze, przecież czasem też trzeba obejrzeć jakąś ckliwą bajkę, bo może potem
da się ją jednak przerobić np. na „Rambo 138 i pół?”. Ironizuję nieco, ale
tylko troszkę, bo Tomkiem, jego problemem i determinacją przejmuję się, a w
przypadku Gabrysia czuję, że ten tajemniczy Ktoś zafunduje na koniec całkiem
sensowną puentę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Dziewczynka,
jak to dziewczynka - dzierlatka, natomiast przestępcy są pożałowania godni (bo
tacy mają właśnie być w reżyserskim zamyśle), śmieszni, pechowi, a szczególnie
ten, któremu brak intelektu podpowiada stale głupie i nonsensowne pomysły do
realizacji. Gra aktorów w tym spektaklu nie ma rumieńców, a przecież tylko
Gabryś ich nie powinien mieć z racji swego… ale o tym szaaaa - ten smaczek będzie
na koniec filmu. Tomka usprawiedliwiam; jest w trakcie poszukiwań, jest bardzo przejęty,
dlatego może nie być po mistrzowsku żywiołowy i po mistrzowsku efektowny, ale
zawodowi aktorzy też nie porywają, jakby mówili sobie, że grają „tylko” na
potrzeby bajki, więc wyżyny aktorskie zostawiają na inną okazję. Po prawdzie to
i sam scenariusz nie wymaga od nich „szekspirowskiego” podejścia. Nie ostrzę więc
pióra, bo w końcu coś mnie jednak w tym filmie rozśmieszyło, całkiem przyjemnie
oglądało mi się sielskie pejzaże, Tomasz Sapryk zniewalał mnie swoją
gapowatością i niekończącym się optymizmem, a mały Gabryś zyskał u mnie punkty,
bo do końca utrzymał swą tajemnicę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Rozumiem, że
takie filmy też muszą być: ciepłe, nieskomplikowane w odbiorze, choć przedstawiające
jednostkowy problem bardzo wielkiej wagi. Ja zrobiłam sobie herbatę, ale
wróciłam z kuchni do pokoju. Było miło, choć entuzjazm, z jakim na pewno reżyser
kręcił ten film, nie był zaraźliwy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> </span><span style="font-family: 'Trebuchet MS', sans-serif;"> Małgorzata
Ciupińska</span></div>
<center>
</center>
<center>
</center>
<center>
<a href="https://www.facebook.com/Allenee1991"><img src="http://lh3.googleusercontent.com/-gI7ygHiPDso/VNEQs1c2IsI/AAAAAAAAFnQ/FTDSxY-Ich8/s38/F_icon.jpg" /></a><a href="http://http//instagram.com/allenee1991"><img src="http://lh5.googleusercontent.com/-9mkjOJH9NLc/VNEQsuAtwOI/AAAAAAAAFnE/7qsSVWzH47I/s38/ins.png" /></a><a href="https://www.youtube.com/user/allenee1991"><img src="http://lh5.googleusercontent.com/-wLXmWnT27vE/VNEQs3sQc7I/AAAAAAAAFnM/VomqmS1N5-I/s40/unnamed.png" /></a></center>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/09301090467061217942noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7703723456598693748.post-69749365317867493602015-05-20T08:00:00.000+02:002015-05-27T10:57:43.210+02:00Recenzje filmowe - Wątpliwość (11)<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><b>Wcześniej
ukazały się recenzje filmów</b>: <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/02/recenzje-filmowe-gran-torino-1.html">Gran Torino</a> (1), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/03/recenzje-filmowe-bogowie-2.html">Bogowie</a> (2), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/03/recenzje-filmowe-chopiec-na-rowerze-3.html">Chłopiec na rowerze</a> (3), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/03/recenzje-filmowe-pokosie-4.html">Pokłosie</a>(4), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/03/recenzje-filmowe-grzechy-ojca-5.html">Grzechy ojca </a>(5), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/04/recenzje-filmowe-operacja-argo-6.html">Operacja Argo</a> (6), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/04/recenzje-filmowe-bog-nie-umar-7.html">Bóg nie umarł </a>(7), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/04/recenzje-filmowe-jestem-8.html">Jestem</a> (8), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/04/recenzje-filmowe-ida-9.html">Ida</a>
(9), <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2015/05/recenzje-filmowe-dwa-dni-jedna-noc-10.html">Dwa dni, jedna noc</a> (10)<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Dziś:
Wątpliwość – John Patrick Shanley/2008/USA<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14pt;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Drzwi szeroko zamknięte? <o:p></o:p></span></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Ten film po
prostu nie mógł być zły. Role główne kreowali w nim Meryl Streep i Philip
Seymour Hoffman (niestety nieżyjący już od ponad roku), więc film nie mógł być zły.
Film nie mógł być zły i z innego powodu. Jakiego? Zasiał… wątpliwość. Mój
profesor od matematyki zawsze powtarzał, że najgorsze ze wszystkiego to nie mieć
wątpliwości. To prawda, ale ta maksyma będzie jednak działać tylko do momentu
wejścia do kin filmu „Wątpliwość”. Potem już nie. Zatem dobre są te dzieła,
które problem rozwiązują, ale też te, które z pozornie poprawnych relacji
wyłuskują właśnie wątpliwości, rzucają na szale prawd niedomówienia, nie
precyzują ich, nie szukają odpowiedzi i unikają ukazywania jednowymiarowych bohaterów.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Akcja filmu
dzieje się w Nowym Jorku w latach 60. minionego stulecia. Nie jest to bez
znaczenia, bo jeszcze wtedy problem pedofilii nie był aż tak nagłaśniany, ani
tak dokładnie rozpoznawalny. W szkole, którą twardą ręką zawiaduje siostra
zakonna (Streep odtwarza tę rolę tak, jakby całe życie była siostrą zakonną, z
wszystkimi wadami i zaletami tego stanu), uczy się czarnoskóry chłopiec. Jedyny
w tej szkole. Jednym z nauczycieli jest ksiądz, który oprócz nauki religii,
uczy młodych chłopców gry w koszykówkę, a w wolnych chwilach udziela rad
wszelakich. Na przykład podpowiada, jak ładnie i skutecznie zaprosić dziewczynę
do tańca. Że niby ksiądz nie może tego wiedzieć? Bzdura.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Któryś z
krytyków filmowych napisał, że siostra przełożona jest starą, złośliwą babą, a
ksiądz poczciwym, dobrodusznym katechetą. To nieprawda, która akurat w tym przypadku
nie budzi wątpliwości. Siostra przełożona może i jest stara, ale jest też
doświadczona przez życie, czuje się odpowiedzialna za dobro szkoły i swoich
podopiecznych, a ten stan rzeczy nie może ulegać chwilowym kaprysom lub
nadmiernej wyrozumiałości, na którą zwykły śmiertelnik może sobie pozwolić, ale
dyrektor szkoły już nie. Wadą siostry przełożonej jest to, że… wątpi. A wątpliwości
daleko posunięte potrafią zburzyć ład, a nawet mogą otrzeć się o społeczną
herezję.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">A Ksiądz? Och,
ten urokliwy Hoffman. Kiedy już się zorientował w poczynaniach siostry przełożonej,
zadbał o to, by nie być łatwym łupem, by dyrektorka nigdy nie zaznała pewności.
Dlatego rozpoczął z nią grę. Pojedynek słowny tych dwojga to majstersztyk scenarzysty,
reżysera i oczywiście samych aktorów. Oglądanie ich w tej bitwie to przyjemność
godna smakowania najwspanialszych delicji. Ojciec Flynn jeśli ostatecznie
okazał się niewinny to i tak zostawił (ku zmartwieniu siostry) malutkie poletko
wątpliwości: czy aby na pewno niewinny? A jeśli okazał się winny, to też zostawił
poletko wątpliwości: czy aby na pewno winny? Nie wiem. Hoffman zresztą potrafił
trzymać widza w niepewności co do intencji bohaterów przez siebie odtwarzanych prawie
zawsze. Tak było w „Mistrzu”, to samo odnotowujemy w „Capote”. W filmie „Wątpliwość”
też nic nie jest oczywiste.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Fantastycznie
emocjonalne napięcie, niepokój, zwątpienia i próby uporządkowania faktów i
zamiarów obrazują wirujące, a często filmowane… liście. Bo liście raz leżą tu, w
porywie wiatru nagle odlatują, potem wirują, wreszcie spadają niespodziewanie to
na chodnik, to wpadają do klasy lub wdzierają się na szkolne podwórze. To one
nam, widzom, uzmysławiają, jak łatwo jest wzniecić burze, jak łatwo zasiać zamęt,
pogubić się w jakimś odwiecznym porządku. Bo wątpliwość, choć czasami twórcza,
potrafi także cofnąć myślenie do ciemnogrodu, do czarownic palonych na stosie.
Od wątpliwości tylko maleńki krok do podejrzliwości, a potem już tylko do zła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Reasumując:
siostra przełożona i ksiądz Flynn mogą i mają - za sugestią reżysera - budzić
nasze wątpliwości, czyli zupełnie inaczej niż matka chłopca, o którego toczył się
cały ten bój. To ona wypowiedziała znamienne zdanie: „Nie wiem, po czyjej
stronie jest siostra, ale ja jestem po stronie tych, którzy chcą dobra mojego
syna. Będzie siostra wśród nich?” Nie objaśniam tych słów, bo chcę zaprosić Was
do obejrzenia filmu. Ale ja też jestem po stronie matki. Dlatego jestem po
stronie księdza, który otworzył drzwi, by wpuścić w te prawie więzienne mury
szkolne nieco liberalizmu. Uważam, że tych drzwi wcale nie otworzył za szeroko.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Małgorzata
Ciupińska</span><span style="font-family: Calibri, sans-serif;"><o:p></o:p></span></div>
<center style="text-align: justify;">
</center>
<center style="text-align: justify;">
</center>
<center style="text-align: justify;">
</center>
<center>
<a href="https://www.facebook.com/Allenee1991"><img src="http://lh3.googleusercontent.com/-gI7ygHiPDso/VNEQs1c2IsI/AAAAAAAAFnQ/FTDSxY-Ich8/s38/F_icon.jpg" /></a><a href="http://http//instagram.com/allenee1991"><img src="http://lh5.googleusercontent.com/-9mkjOJH9NLc/VNEQsuAtwOI/AAAAAAAAFnE/7qsSVWzH47I/s38/ins.png" /></a><a href="https://www.youtube.com/user/allenee1991"><img src="http://lh5.googleusercontent.com/-wLXmWnT27vE/VNEQs3sQc7I/AAAAAAAAFnM/VomqmS1N5-I/s40/unnamed.png" /></a></center>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/09301090467061217942noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7703723456598693748.post-75972494895580708942015-05-18T07:12:00.000+02:002015-05-18T07:12:00.029+02:00"Odłamek" - Sebastian Fitzek<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihZuD2hRUhF-3zCn3xEQvsr3B61UG5D0akVdUBLQXeTPUuX6BzqfFzDPt-xi8b52Ymnhwe5RH2EelEg__M5-gULUoVMcEPvNi8dXYrwnw7h08FXcGLAA9oiCywG2lvVszjqniEy4axRvk/s1600/IMG_2622.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihZuD2hRUhF-3zCn3xEQvsr3B61UG5D0akVdUBLQXeTPUuX6BzqfFzDPt-xi8b52Ymnhwe5RH2EelEg__M5-gULUoVMcEPvNi8dXYrwnw7h08FXcGLAA9oiCywG2lvVszjqniEy4axRvk/s1600/IMG_2622.JPG" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Od bardzo dawna nie czytałam thrillerów Fitzka i bardzo się za nimi stęskniłam. Na szczęście na półce czekał na mnie "Odłamek". Miły powrót do psychodelicznego świata autora. <br /><br />Marc Lucas wpada w depresję po śmierci ciężarnej żony. Czuje się winny jej śmierci i gdy pewnego dnia w gazecie natrafia na ogłoszenie kliniki psychiatrycznej specjalizującej się w zapominaniu traumatycznych przeżyć, zgłasza się do eksperymentu. Jednak w pewnym momencie dochodzi do wniosku, że nie chce tego robić i ucieka tylko po to, by się zorientować, że nie ma dokąd. Jego żona pojawia się nagle żywa w jego mieszkaniu, do zamka którego nie pasuje klucz. Jego karta kredytowa jest nieważna, w pracy jest obcy, a klinika nagle znika z powierzchni ziemi. Przy okazji trafia on na inną pacjentkę kliniki, której nie ma. No i co ma z tym wszystkim wspólnego jego brat?<br /><br />"Odłamek" jest chyba najdelikatniejszą, najmniej zwichrowaną powieścią Fitzka. Jeszcze żadna z jego książek nie została przeze mnie odebrana w taki sympatyczny wręcz sposób, bez zadawania sobie pytań, jak on z tego wybrnie. Odebrałam ją jako najmniej skomplikowaną, choć wciąż rewelacyjną. Psychologicznie trochę głębszą na takiej normalnej, ludzkiej płaszczyźnie. Bo to najbardziej ludzka ze wszystkich jego książek, przez co mniej wyrazista.<br /><br />Tym razem Fitzek nie powalił mnie na kolana, nie zaczęłam się zastanawiać, czy szukać dla niego dobrego psychiatry, ani też nie zaczęłam szukać psychiatry dla siebie. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiiCoj1z0aKpn3ki5_-0s1aBl59dB354PuM9eIdLAGV4kwBUAwOGqeVJDLy_MyRBhnHXleZHQiEt6CRNgN45vaKRzPT1Yo28ZY3WBgDzPYxHXJBX2sk1YLIM9JKcRjbyfb28q-8s45MFeg/s1600/IMG_2623.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiiCoj1z0aKpn3ki5_-0s1aBl59dB354PuM9eIdLAGV4kwBUAwOGqeVJDLy_MyRBhnHXleZHQiEt6CRNgN45vaKRzPT1Yo28ZY3WBgDzPYxHXJBX2sk1YLIM9JKcRjbyfb28q-8s45MFeg/s1600/IMG_2623.JPG" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
To szósta przeczytana przeze mnie książka Sebastiana Fiztka. Recenzje pozostałych pięciu znajdują się na blogu. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2011/03/terapia-sebastian-fitzek.html" target="_blank">"Terapia"</a></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2011/02/makabryczna-gra-sebastian-fitzek.html" target="_blank">"Makabryczna gra"</a></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2011/07/klinika-sebastian-fitzek.html" target="_blank"></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2012/10/smierc-ma-143-cm-wzrostu-sebastian.html" target="_blank">"Śmierć ma 143 cm wzrostu"</a></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2011/07/klinika-sebastian-fitzek.html" target="_blank">"Klinika"</a></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2011/05/kolekcjoner-oczu-sebastian-fitzek.html" target="_blank">"Kolekcjoner oczu"</a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<center>
<a href="https://www.facebook.com/Allenee1991"><img src="http://lh3.googleusercontent.com/-gI7ygHiPDso/VNEQs1c2IsI/AAAAAAAAFnQ/FTDSxY-Ich8/s38/F_icon.jpg" /></a><a href="http://http//instagram.com/allenee1991"><img src="http://lh5.googleusercontent.com/-9mkjOJH9NLc/VNEQsuAtwOI/AAAAAAAAFnE/7qsSVWzH47I/s38/ins.png" /></a><a href="https://www.youtube.com/user/allenee1991"><img src="http://lh5.googleusercontent.com/-wLXmWnT27vE/VNEQs3sQc7I/AAAAAAAAFnM/VomqmS1N5-I/s40/unnamed.png" /></a></center>
Alinahttp://www.blogger.com/profile/08164884258722119484noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-7703723456598693748.post-37721568011691914052015-05-15T17:39:00.000+02:002015-05-15T17:39:00.489+02:00"Czerwona królowa" - Victoria Aveyard<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhcZI9DXzW2_Rkp-sMvGXEjGiUqNRTgqPfss6M8B9hBSyMJewnXw1GLlpOfztiL1O3qz9VNONmC2o4XuvRY9fGeIbrKQgtB3dcUOwRy50_eVctubokz0VCGoAA9YXFOEuTUR2HEJr-0upk/s1600/czerwona+krolowa.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhcZI9DXzW2_Rkp-sMvGXEjGiUqNRTgqPfss6M8B9hBSyMJewnXw1GLlpOfztiL1O3qz9VNONmC2o4XuvRY9fGeIbrKQgtB3dcUOwRy50_eVctubokz0VCGoAA9YXFOEuTUR2HEJr-0upk/s1600/czerwona+krolowa.JPG" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Kasta królów i kasta niewolników. Srebrni i Czerwoni. Nadludzie i ludzie. I jedna dziewczyna gdzieś po środku. Nadludzka czerwona, która z roli służby trafia do roli księżniczki. Tak w skrócie można opisać "Czerwoną królową", ale to nie wszystko.<br /><br />Mare, główna bohaterka, zbliża się do wieku, w którym zostanie wcielona do wojska, ponieważ nie ma pracy. W dodatku okazuje się, że jej najlepszy przyjaciel traci swojego pracodawcę, przez co również czeka go "kariera" w armii, w związku z tym Mare postanawia ich uratować. W ten sposób zaczyna się historia. <br /><br />By osoby zajmujące się czarnym rynkiem im pomogły, Mare musi zdobyć niemałą fortunę w ciągu zaledwie kilku dni, dlatego decyduje się na ryzyko i próbuje okraść Srebrnych. Bezskutecznie. Podczas dalszych prób zostaje znowu przyłapana, a następnego dnia dostaje wezwanie na dwór. I Mare pakuje się po raz kolejny w kłopoty, gdy całkiem przypadkiem jej ciało robi coś, czego nie powinno - ujawnia moc, której nie powinna mieć, w końcu jest słabą Czerwoną. W ten sposób pieczętuje swój los.<br /><br />Pierwszy raz od bardzo dawna opisałam fabułę tak dokładnie (przynajmniej do pewnego momentu), ale to dlatego że poza fabułą w tej książce nic nie ma. Mamy elementy z <a href="http://alinaneumann.blogspot.com/2014/09/rywalki-kiera-cass-trylogia.html" target="_blank">"Rywalek"</a>, także takie z <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2013/09/dotyk-julii-tahereh-mafi.html" target="_blank">"Dotyku Julii"</a> i innych książek tego typu. "Czerwona królowa" jest jednak słabo napisana (choć nie aż tak tragicznie jak "Dotyk Julii"), bohaterka doznaje objawień i nagle wszystko rozumie bez naprowadzających ją tropów. Coś się dzieje i ona po prostu WIE. A to przecież nie jest jej umiejętność. Zakochuje się, próbuje się buntować, ale z drugiej strony nienaturalnie szybko dostosowuje się do nowej sytuacji. Ta książka to tylko fabuła, nie ma w niej uczty literackiej ani nawet przystawki literackiej. To szklanka wody z kranu. Przejrzysta, bez smaku i twarda. Brak charakteru i cech szczególnych. Odmóżdża, relaksuje, ale ogólnie rzecz biorąc - niesamowicie denerwuje, jeśli ktoś oczekuję choć odrobiny pisarstwa w czytanej książce. To nie jedyna pechowa decyzja czytelnicza w maju, wkrótce opowiem Wam o innej...<br /><br />Choć książka jest przewidywalna i zupełnie bez polotu napisana, spędziłam z nią przyjemne chwile. Wciąga, ale taka rola tych bezwartościowych bestsellerów. Więcej robić nie muszą. I nawet jestem ciekawa, co się stanie w kolejnych tomach (tak, bo to jedna z tych książek...).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Podziękowania na końcu mi się podobały. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<center>
<a href="https://www.facebook.com/Allenee1991"><img src="http://lh3.googleusercontent.com/-gI7ygHiPDso/VNEQs1c2IsI/AAAAAAAAFnQ/FTDSxY-Ich8/s38/F_icon.jpg" /></a><a href="http://http//instagram.com/allenee1991"><img src="http://lh5.googleusercontent.com/-9mkjOJH9NLc/VNEQsuAtwOI/AAAAAAAAFnE/7qsSVWzH47I/s38/ins.png" /></a><a href="https://www.youtube.com/user/allenee1991"><img src="http://lh5.googleusercontent.com/-wLXmWnT27vE/VNEQs3sQc7I/AAAAAAAAFnM/VomqmS1N5-I/s40/unnamed.png" /></a></center>
Alinahttp://www.blogger.com/profile/08164884258722119484noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-7703723456598693748.post-19150309322036290312015-05-13T08:00:00.000+02:002015-05-13T08:00:01.325+02:00Recenzje filmowe - Dwa dni, jedna noc (10)<br />
<center>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><b>Wcześniej
ukazały się recenzje filmów</b>: Gran Torino (1), Bogowie (2), Chłopiec na rowerze (3), Pokłosie
(4), Grzechy ojca (5), Operacja Argo (6), Bóg nie umarł (7), Jestem (8), Ida
(9)<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Dziś: Dwa dni, jedna noc – Jean-Pierre i Luc
Dardenne/2014/Belgia, Francja, Włochy<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal">
<b><span style="font-size: 14pt;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Wdowi grosz</span></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Nominacja do
Oskara dla Marion Cotillard za rolę w filmie „Dwa dni, jedna noc” w kategorii najlepsza
aktorka pierwszoplanowa była mocno uzasadniona. Ja powiedziałbym, że nominacja
należała jej się za całokształt, ale szczególnie za „nieużywanie efektów
specjalnych w sposobie gry”. Wyważona dramaturgia tej gry ukazująca
wątpliwości, załamanie, poddawanie się na przemian z ponowną determinacją, prowadzenie
rozmów, przyjmowanie zarówno klęsk, jak i małych zwycięstw, którymi kończyły
się niektóre z nich, były na pięknym, wycyzelowanym poziomie. Delikatność
charakteru, posiadanie wewnętrznych moralnych oporów, uczciwość i godność to
wszystko odnajdujemy w głównej bohaterce i również to wszystko w sumie przeszkadzało
jej w realizowaniu podjętego przedsięwzięcia. Więc Sandra walczy o swój lepszy
byt niechętnie, bez specjalnej wiary w to, co robi, gdyż słusznie uznaje, że walki
tej nie uzasadniały żadne moralnie czyste zasady. Ale z drugiej strony sytuacja
rodzinna i poczucie odpowiedzialności za los najbliższych nakazywały jej iść za
radą męża i walczyć do końca, nawet jeśli swą prośbą miałaby wprawiać kolegów w
zakłopotanie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Bliskie
ujęcia zastosowane w filmie powodowały, że miało się wrażenie, iż jest się w
środku akcji, jakby między aktorami a widzami nie istniał żaden ekran. Właśnie
te ujęcia, styl realizacji jaki zastosowali bracia Dardenne (wysmakowane
realizacje filmowe tych reżyserów poznałam chociażby oglądając „Chłopca na
rowerze”) oraz scenariusz dawały wrażenie oglądania bardziej filmu dokumentalnego
niż fabularnego. Wysoki poziom filmu utrzymywany był też przez zastosowane słownictwo:
ze świecą szukać tu przekleństw, nadętej bufonady, pretensjonalności. Czułość
męża zachwycała, grzeczność dzieci własnych dobrze rokuje na przyszłość, a uczynność
obcych daje nadzieję, że naprawdę żyjemy w cywilizowanym świecie. W rodzinie Sandry
wszyscy się szanują, uważnie słuchają, pomagają sobie. Dziwne, prawda? Bo normalnie
to wszyscy w filmie powinni palić, pić, przeklinać, wyzywać wzajemnie od
niedorajdów, głupków, frajerów. A tymczasem nie ma tu francuskiego Lindy, który
powiedziałby ze swą charakterystyczną flegmą w głosie „k… m…, nie chce mi się z
tobą gadać”, i również tu nie wypowiada się słowa „nie” w amerykańskim stylu,
czyli nie rozwala połowy domu, by owo „nie” było bardziej przekonywujące. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Sandra w ciągu
dwóch dni ma przekonać/poprosić – ona twierdzi, że wyżebrać – swoje koleżanki i
kolegów, by zrezygnowali z premii, co pozwoliłoby jej zachować etat w fabryce.
Sytuacja nie jest prosta, bo Sandra dopiero co przeżyła depresję, co z kolei daje
atut i okazję szefowi, by usunąć ją z załogi jako pracownika
niepełnowartościowego. Kobieta, bardzo wrażliwa kobieta, ma świadomość
charakteru swej prośby, z jaką zwraca się do towarzyszy z grupy i tego, czego będzie
wymagać od nich, w sytuacji dla wielu też nie najlepszej finansowo. Nie raz
chciała podczas tej próby wytrwałości poddać się i już więcej nie prosić o
łaskę, nie przekonywać, nie wymagać od nich karkołomnych kalkulacji, zachować
twarz. Tylko dzięki mężowi w końcu w ciągu dwóch dni odwiedziła domy koleżanek
i kolegów z grupy, w efekcie czego w poniedziałek, po weekendzie, odbyło się tajne
głosowanie. Uzyskała… remis. Ten wynik jednak nie oznaczał końca filmu, gdyż szef
przedstawił Sandrze pewną propozycję. Niemoralnej - ale nie w znaczeniu
erotycznym – propozycji Sandra w swej szlachetności i uczciwości nie przyjęła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Film nie ma ścieżki
dźwiękowej; muzyka pojawia się tylko raz, wtedy gdy francuski rock płynie z samochodowego
radia. Sandra śmieje się też tylko raz, właśnie kiedy słucha tej muzyki. Nie
ucieka się do tanich chwytów i nie wygląda jak zbity pies na skraju fizycznego
i psychicznego wyczerpania, choć ma tylko dwie bluzki na zmianę. Sandra pomaga,
choć sama potrzebuje pomocy. Sandra jest wrażliwa, choć rozumie mniej
wyrozumiałych. Sandra nie krzywdzi. Sandra nie ma żalu. Dardennowie nie każą
nam oceniać swego bardzo subtelnego dzieła, każą nam tylko zastanowić się na
tym, co my byśmy zrobili na miejscu Sandry, jej męża, współpracowników i szefa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Oglądałam ten
film i myślałam o tym, że w Polsce takiego egzaminu ze współczucia, z ludzkiej
przyzwoitości, wspaniałomyślności raczej nikt z pracowników by nie zdał. A dlaczego?
Odpowiadając, posłużę się przykładem człowieka, który, aby opowiedzieć jak
smakuje chleb, zaczyna od tego, jak to rolnik wychodzi w pole. Czyli powiem: już
małe dzieci uczmy mówić: „proszę”, „dziękuję”, „przepraszam”, a wtedy nam na starość
będzie miał kto podać szklankę wody, a w potrzebie ktoś inny odda nam swój
ostatni wdowi grosz. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Małgorzata
Ciupińska<o:p></o:p></span></div>
</center>
<center>
</center>
<center>
<br /></center>
<center>
<a href="https://www.facebook.com/Allenee1991"><img src="http://lh3.googleusercontent.com/-gI7ygHiPDso/VNEQs1c2IsI/AAAAAAAAFnQ/FTDSxY-Ich8/s38/F_icon.jpg" /></a><a href="http://http//instagram.com/allenee1991"><img src="http://lh5.googleusercontent.com/-9mkjOJH9NLc/VNEQsuAtwOI/AAAAAAAAFnE/7qsSVWzH47I/s38/ins.png" /></a><a href="https://www.youtube.com/user/allenee1991"><img src="http://lh5.googleusercontent.com/-wLXmWnT27vE/VNEQs3sQc7I/AAAAAAAAFnM/VomqmS1N5-I/s40/unnamed.png" /></a></center>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/09301090467061217942noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-7703723456598693748.post-1324363673361132642015-05-11T07:36:00.000+02:002015-05-11T07:36:00.683+02:00"W Japonii czyli w domu" - Rebecca Otowa<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjTC9iTNp7e216F_KtvXxOgs6W5_uvNsA-76qbX_3zfbn2UGq2wPLH0IbkYtrXPSVArYArXVusssE3dbyd8Kr-l-8Pz0CoVVD7SBVlxly8A6s4H5lZvJmXw0s1ttaOyTtqGlQBL4MtJ2gY/s1600/w+japonii+czyli+w+domu.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjTC9iTNp7e216F_KtvXxOgs6W5_uvNsA-76qbX_3zfbn2UGq2wPLH0IbkYtrXPSVArYArXVusssE3dbyd8Kr-l-8Pz0CoVVD7SBVlxly8A6s4H5lZvJmXw0s1ttaOyTtqGlQBL4MtJ2gY/s1600/w+japonii+czyli+w+domu.JPG" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Czytaliście "Dzieci z Bullerbyn"? Pamiętacie jeszcze, jak ta książka została zbudowana? Nie? Nie szkodzi, przypomnę. Przygody dzieci były opisane w osobnych, nie powiązanych ze sobą ściśle rozdziałach. Czytając "W Japonii czyli w domu" odniosłam podobne wrażenie, niemniej pozbawione fabuły. Autorka z całego serca pragnie przedstawić nam piękno kraju, ale jeden rozdział z drugim nie ma nic wspólnego. Poza jej rodziną, domem i samą Japonią. Mówiąc krótko: to takie "Dzieci z Bullerbyn" bez fabuły.<br /><br />Może brzmi to trochę ostro, ale książka, którą niegdyś bardzo mocno chciałam przeczytać, rozczarowała mnie pod tym względem. Z opisu nie wynika to, co dostałam. Spodziewałam się historii życia w Kraju Kwitnącej Wiśni, a dostałam pean na temat poszczególnych elementów japońskiej kultury. I milion pytań, na które nie otrzymałam odpowiedzi. Nie wiem, dla kogo ta książka powstała, ale na pewno nie dla czytelnika. <br /><br />Postaram się zatem uporządkować zarzuty, co nie jest zbyt proste. Na początek weźmy zmianę tematu co parę stron. Nim oswoję się z treścią i choćby przemyślę te dziesiątki pytań, które pojawiają się w mojej głowie co kilka zdań, Rebecca Otowa uznaje, że wyczerpała ów temat i zajmuje się kolejnym. Do poprzedniego nie wraca. Jeden rozdział ma średnio trzy strony. Rodzina Otowy pojawia się jako statyści i często nie są tam nawet potrzebni. Autorka zaś balansuje na granicy bycia użyteczną dla treści, a elementem frustrującym. Z jednej strony pragnie się po japońsku wycofać ze światła jupiterów (czyli oka i myśli czytelnika), a z drugiej nieustannie zaznacza swoją obecność w sposób tak mało jednoznacznie sensowny... W końcu próbuje opowiadać o swoim życiu, czy o życiu w Japonii, bazując na własnych doświadczeniach? Po lekturze wciąż tego nie wiem. Choć czasem jest użyteczna, gdy mamy do czynienia z jej rolą jako gaijina, czyli obcego. Z tym wiąże się też wkładka ze zdjęciami. Ich część jest w formie, jaką obrała ta książka, zupełnie niepotrzebna. Jeśli ktoś deklaruje, że pracował nad książką sześć lat, mam prawo oczekiwać czegoś na przynajmniej przyzwoitym poziomie. Moim zdaniem "W Japonii czyli w domu" tego poziomu nie ma. <br /><br />Myślę, że ta pozycja miałaby szansę być czymś świetnym, gdyby poszczególne tematy (bardzo interesujące i widać, że Otowa ma pojęcie o rzeczach, o których próbuje pisać) zostały wyczerpane, a nie tylko napomknięte i gdyby autorka zdecydowała się, czy opisuje historię swojego życia wraz z niesamowitymi doświadczeniami, jakie zebrała, czy też przewodnik po kulturze japońskiej "od środka". To tylko szkic, a nie pełnowartościowa książka. Wywołało to we mnie niemałą frustrację, ponieważ widzę potencjał, który został bezmyślnie wyrzucony w błoto. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie mam nic więcej do dodania. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<center>
<a href="https://www.facebook.com/Allenee1991"><img src="http://lh3.googleusercontent.com/-gI7ygHiPDso/VNEQs1c2IsI/AAAAAAAAFnQ/FTDSxY-Ich8/s38/F_icon.jpg" /></a><a href="http://http//instagram.com/allenee1991"><img src="http://lh5.googleusercontent.com/-9mkjOJH9NLc/VNEQsuAtwOI/AAAAAAAAFnE/7qsSVWzH47I/s38/ins.png" /></a><a href="https://www.youtube.com/user/allenee1991"><img src="http://lh5.googleusercontent.com/-wLXmWnT27vE/VNEQs3sQc7I/AAAAAAAAFnM/VomqmS1N5-I/s40/unnamed.png" /></a></center>
Alinahttp://www.blogger.com/profile/08164884258722119484noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7703723456598693748.post-82090367757573936032015-05-08T17:31:00.000+02:002015-05-08T17:31:00.263+02:00"Lawendowy pokój" - Nina George<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLhtz9ZuBCvVvIwTA7scrd_aZzdPsCvmKAKCB8kgGfTaDN3OWRs0KO1f5_AyvI3Xs-eugyI0ohu3GCBb_4_41HAp-vgV-Z-U28wBqM8-1V80eXb-gML6tAV3lrduYII6dO7JsyQFNqtkc/s1600/lawendowy+pokoj.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLhtz9ZuBCvVvIwTA7scrd_aZzdPsCvmKAKCB8kgGfTaDN3OWRs0KO1f5_AyvI3Xs-eugyI0ohu3GCBb_4_41HAp-vgV-Z-U28wBqM8-1V80eXb-gML6tAV3lrduYII6dO7JsyQFNqtkc/s1600/lawendowy+pokoj.JPG" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Z początku myślałam, że "Lawendowy pokój" to jedna z tych płytkich historii o kobiecie, która rusza w świat, by odnaleźć siebie i miłość swojego życia. Taki wrodzony sceptycyzm bardzo pomaga w pozytywnym rozczarowaniu się lekturą. Choć w tym wypadku było nieco inaczej. W "Lawendowym pokoju" się zakochałam i wylałam wiele łez. I mam to bardzo dosłownie na myśli. Fizycznie i mokro.<br /><br />Kobiety grają w tej powieści pierwszoplanową rolę, ale nie w tradycyjny sposób - jako aktywne uczestniczki fabuły - lecz jako wspomnienia, cele, media w podejmowaniu działań, które pomagają odnaleźć się w życiu (przeszłym i obecnym), by móc zbudować pełnowartościową przyszłość. Niemniej to mężczyźni ruszają w świat, by odnaleźć tę jedyną, która pojawia się jako duch w ich sercach. To prawdziwi mężczyźni, romantyczni i kochający aż po grób. Do czego jednak zaprowadzi ich ta droga?<br /><br />Głównym bohaterem jest księgarz - lekarz dusz - Jean Perdu, który w pewnym momencie życia dostaje wiadomość, którą tak naprawdę dostał wiele lat wcześniej, ale jej nie przeczytał. I gdy to robi, rusza ze swoją łodzią, na której mieści się jego księgarnia Apteka Literacka, w świat. Nim na dobre odbije od brzegu, na pokład wskoczy młody pisarz, który postanawia popłynąć z nim, dokądkolwiek miałoby to być. Bo cele są początkowo dwa - odwiedzić ukochaną kobietę i odnaleźć prawdziwego autora pewnej wspaniałej książki. <br /><br />Cała powieść pachnie lawendą, starymi książkami i morzem. Najbardziej kojarzy się z gwiaździstym niebem, szumem fal i promieniami słońca odbijającymi się od powierzchni wody. Smakuje dobrym winem i przytula się niczym mruczący kot. Obejmuje jak najlepszy kochanek. Co tu dużo mówić... Ta książka żyje i całą sobą pochłania. Nie ma w niej przesady, czy jakichś niedopowiedzeń. Jest skrojona na miarę. Nie ocieka lukrem, ale też nie jest gorzka. To bardzo pozytywna powieść o miłości, przyjaźni, rodzinie... O przywiązaniu, odejściu. Chorobie i zdrowiu. O życiu, choć trochę innym. Jednostkowym, hermetycznie zapakowanym. Bo tu o uczucia chodzi, a nie realizm przedstawionych zdarzeń. Po "Lawendowym pokoju" i tak zaczyna się wierzyć we wszystko. <br /><br />To jedna z najpiękniejszych książek, jakie miałam okazję w ostatnim czasie przeczytać. Najchętniej wcisnęłabym ją w ręce każdemu, kto dla mnie coś znaczy, bo mi ta książka dużo dała. Pomogła mi zdefiniować życie na nowo.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<center>
<a href="https://www.facebook.com/Allenee1991"><img src="http://lh3.googleusercontent.com/-gI7ygHiPDso/VNEQs1c2IsI/AAAAAAAAFnQ/FTDSxY-Ich8/s38/F_icon.jpg" /></a><a href="http://http//instagram.com/allenee1991"><img src="http://lh5.googleusercontent.com/-9mkjOJH9NLc/VNEQsuAtwOI/AAAAAAAAFnE/7qsSVWzH47I/s38/ins.png" /></a><a href="https://www.youtube.com/user/allenee1991"><img src="http://lh5.googleusercontent.com/-wLXmWnT27vE/VNEQs3sQc7I/AAAAAAAAFnM/VomqmS1N5-I/s40/unnamed.png" /></a></center>
Alinahttp://www.blogger.com/profile/08164884258722119484noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-7703723456598693748.post-17883695121461779042015-05-04T07:49:00.000+02:002015-05-04T07:49:00.263+02:00"Alera. Geliebter Feind" ("Legacy") - Cayla Kluver <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgixIk296JluDkj30XhyphenhyphensXQ0Ujjqj7HglsoEul9YUXd1NPxEaRANQBi6UXxGQlv44hwq8qHnfma80WqARV8aqPpU6GVX-UwBsY6v8iSPzPUDa6M5f2XxaoAVUgXCfcoqWS0o9GAIib3Uw/s1600/alera.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgixIk296JluDkj30XhyphenhyphensXQ0Ujjqj7HglsoEul9YUXd1NPxEaRANQBi6UXxGQlv44hwq8qHnfma80WqARV8aqPpU6GVX-UwBsY6v8iSPzPUDa6M5f2XxaoAVUgXCfcoqWS0o9GAIib3Uw/s1600/alera.JPG" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Czasem można w koszach z przecenionymi książkami trafić na prawdziwe cuda i dopóki nie zacznie się ich czytać, nie zdaje się sobie sprawy, co za skarb trafił właśnie w ręce. Wprawdzie skarb literatury młodzieżowej, ale w niczym to nie przeszkadza.<br />
<br />
Nie wiem, co mnie przekonało, bo opis nie był jakiś szczególnie zachęcający, a okładka już w ogóle... Uparłam się, że muszę to mieć i zaczęłam czytać. Poznałam Alerę - następczynię tronu Hytanici, która musi znaleźć sobie męża, ponieważ zbliżają się jej osiemnaste urodziny i wtedy właśnie ma odbyć się ślub. Przy okazji po latach pokoju zapowiada się powoli powrót wojny. Do kraju powraca porwany za czasów poprzednich porachunków chłopiec (teraz już młody mężczyzna) i nie wiadomo, kim on w głębi duszy jest - Hytańczykiem, czy Cokyrczykiem. Niesfornej i niepoprawnej Alerze nie przeszkadza to jednak zakochać się w nim.<br />
<br />
"Alera. Gelibter Feind" ("Alera. Ukochany wróg" - zaś oryginalny tytuł angielski to "Legacy", czyli "Dziedzictwo") jest pierwszą częścią trylogii. Ten tom autorka zaczęła pisać w wieku czternastu lat. Jest to o tyle istotne, że ta książka (przynajmniej w niemieckim tłumaczeniu) jest bardzo dobrze napisana, bogatym językiem i nie ma zbyt wiele słabych punktów. Mimo wszystko kilka się znajdzie, m.in. zbyt powolny rozwój akcji (książka liczy sobie grubo ponad pięćset stron, ale tytułowy Narian pojawia się pojawia się po ponad stu stronach i nim na dobre wejdzie do akcji, mija połowa książki). Mimo to bohaterowie są zabawni, niejednoznaczni i sprawiają dużo radości w trakcie lektury. Ta książka należy do gatunku fantastyki, jednak w pierwszym tomie o magii jedynie słyszymy (Overlord włada czarną magią, mamy proroctwa i święte ziemie, jednak te wątki nie są rozwinięte), skupiamy się na dziewczęciu rozbitym między dwoma mężczyznami, miłością a obowiązkiem, dobrem kraju a swoim własnym. Autorka zarysowuje kultury wrogich krajów, które różnią się od siebie niczym dzień od nocy i przedstawia nam powoli sytuację, z którą się w kolejnych tomach zmierzymy. Bohaterowie też nie powiedzieli ostatniego słowa i niejednokrotnie nas zaskoczą. Tajemniczość jest w cenie.<br />
<br />
Owszem, ta książka ma w sobie trochę naiwności typowej dla literatury młodzieżowej, ale zdecydowanie mniej niż miałam okazję doświadczyć. Mniej więcej w połowie, znużona drepczącą powoli do przodu akcją, uznałam, że po drugi tom nie sięgnę, jednak później wszystko przyspieszyło, problemy się powiększyły i "Alera" nabrała barw. Jestem bardzo ciekawa, jak to się rozwinie.<br />
<br />
Jestem pod wrażeniem talentu, jakim wykazała się czternastoletnia Cayla Kluver. Szkoda, że ta książka nie została przetłumaczona na polski (wygląda na to, że w ogóle nie zdobyła dużej popularności, choć autorka kończy już swoją drugą trylogię "Heirs od Chrior"). Poza wspomnianymi przeze mnie wielokrotnie dłużyznami jest ona naprawdę dobra. A z całą pewnością lepsza od - podobnych pod pewnymi względami - <a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2014/09/rywalki-kiera-cass-trylogia.html" target="_blank">"Rywalek" Kiery Cass</a>. A przecież Alera ma w sobie wszystko, co się dobrze sprzedaje! Zakazaną miłość, odpowiedni wiek, status następczyni tronu, ślub na karku i charakterek...<br />
<br />
Niezbadane są wyroki list bestsellerów...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<center>
<a href="https://www.facebook.com/Allenee1991"><img src="https://lh3.googleusercontent.com/-gI7ygHiPDso/VNEQs1c2IsI/AAAAAAAAFnQ/FTDSxY-Ich8/s38/F_icon.jpg" /></a><a href="http://http//instagram.com/allenee1991"><img src="https://lh5.googleusercontent.com/-9mkjOJH9NLc/VNEQsuAtwOI/AAAAAAAAFnE/7qsSVWzH47I/s38/ins.png" /></a><a href="https://www.youtube.com/user/allenee1991"><img src="https://lh5.googleusercontent.com/-wLXmWnT27vE/VNEQs3sQc7I/AAAAAAAAFnM/VomqmS1N5-I/s40/unnamed.png" /></a></center>
Alinahttp://www.blogger.com/profile/08164884258722119484noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7703723456598693748.post-12865401080794566432015-05-01T17:03:00.000+02:002015-05-01T17:03:00.064+02:00"Sieć rozkwitającego kwiatu" - Lisa See<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiy_fowo4ETOR3ueHR-9LJrHCZb_eogStQCDC7xdelkwbSsUS41FJU9UHly9ve5u87LwOZwMfCpbLFJ5KnufCGFtI3wLuZyk0EmGO8q4w7zj0s05F4s97DtwtR8DuXlI05BX4Fbk8GDdmU/s1600/siec+rozkwitajacego+kwiatu.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiy_fowo4ETOR3ueHR-9LJrHCZb_eogStQCDC7xdelkwbSsUS41FJU9UHly9ve5u87LwOZwMfCpbLFJ5KnufCGFtI3wLuZyk0EmGO8q4w7zj0s05F4s97DtwtR8DuXlI05BX4Fbk8GDdmU/s1600/siec+rozkwitajacego+kwiatu.JPG" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Lisa See wdała się w romans z kryminałem. Gdy pierwszy raz o tym usłyszałam, doznałam lekkiego szoku. W końcu zaczęłam czytać i... odłożyłam "Sieć rozkwitającego kwiatu" na półkę, gdzie czekała na mnie ponad dwa lata. Mówiąc krótko: początek mnie śmiertelnie znudził.<br /><br />Gdyby to był mój egzemplarz, pewnie by wciąż leżał, ale że pożyczony, postanowiłam się z nim w końcu zmierzyć od momentu, w którym przerwałam i co się stało? Wsiąknęłam. Miałam jakieś mgliste wspomnienia z tych pierwszych czterdziestu stron, ale nie były mi one do niczego potrzebne - dziać zaczęło się od momentu, w którym wtedy przerwałam. I nim się obejrzałam, ta fascynująca przygoda dobiegła końca, a ja zaczęłam się domagać drugiego tomu. Zacznijmy może od początku...<br /><br />Chiny i USA nie mają najlepszych stosunków politycznych i bardzo unikają współpracy, gdy jednak syn ambasadora USA w Chinach zostaje zamordowany, a jednocześnie syn wysoko postawionego urzędnika Chin zostaje odnaleziony martwy u brzegów Los Angeles, zostaje zawarte porozumienie. David Stark i Liu Hulan zostają oddelegowani do tej sprawy. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że wiele lat temu coś tę dwójkę łączyło - romans, który zakończył się równie niespodziewanie, jak się zaczął. <br /><br />Lisa See pokazuje nam Chiny od wyjątkowo mało romantycznej strony. Kraj pełen inwigilacji, korupcji i braku życia osobistego. Z drugiej strony kontrastuje go z pełnymi wolności Stanami Zjednoczonymi. Otrzymujemy służby porządkowe obu krajów, różne metody przesłuchań i traktowania przestępców, a także zachowania danych osób w swoim i obcym kraju. "Sieć rozkwitającego kwiatu" to kalejdoskop kulturowy pełen tak subtelnych i nieprzeniknionych zasad funkcjonowania, że aż dech zapiera. Lisa See stworzyła kolejną niemal genialną książkę, w której pokazuje Chiny w całkiem innej odsłonie niż tej dotąd prezentowanej - ale w końcu znajdujemy się w świecie o wiele bardziej współczesnym (pierwsze oryginalne wydanie tej powieści to rok 1997 i mniej więcej do tego czasu odnosi się jej akcja) i niesie to za sobą pewne konsekwencje.<br /><br />"Sieć rozkwitającego kwiatu" to doskonale wyważony kryminał obyczajowy, z nieprzesłodzonym romansem i sporą dawką kultury chińskiej w kontraście do tej lepiej nam znanej - amerykańskiej. Lisa See po raz kolejny zachwyca świetnym warsztatem, przemyślaną fabułą i bezkompromisowością, jaką przedstawia. Opisuje to, co widzi. Nie demonizuje, nie upiększa. Po prostu pokazuje swój świat tak wiarygodnie, jak tylko potrafi. <br /><br />Przykro mi, że z początku nie doceniłam tej powieści. Jest rewelacyjna.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<center>
<a href="https://www.facebook.com/Allenee1991"><img src="https://lh3.googleusercontent.com/-gI7ygHiPDso/VNEQs1c2IsI/AAAAAAAAFnQ/FTDSxY-Ich8/s38/F_icon.jpg" /></a><a href="http://http//instagram.com/allenee1991"><img src="https://lh5.googleusercontent.com/-9mkjOJH9NLc/VNEQsuAtwOI/AAAAAAAAFnE/7qsSVWzH47I/s38/ins.png" /></a><a href="https://www.youtube.com/user/allenee1991"><img src="https://lh5.googleusercontent.com/-wLXmWnT27vE/VNEQs3sQc7I/AAAAAAAAFnM/VomqmS1N5-I/s40/unnamed.png" /></a></center>
Alinahttp://www.blogger.com/profile/08164884258722119484noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-7703723456598693748.post-89101188845855245262015-04-29T08:00:00.000+02:002015-04-29T08:09:38.749+02:00Recenzje filmowe - Ida (9)<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><b>Wcześniej
ukazały się recenzje filmów</b>: Gran Torino (1), Bogowie (2), Chłopiec na rowerze (3), Pokłosie
(4), Grzechy ojca (5), Operacja Argo (6), Bóg nie umarł (7), Jestem (8)<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Dziś: Ida – Paweł Pawlikowski/2013/Polska<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14pt;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Dokąd idziesz, Ido?<o:p></o:p></span></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Przed
obejrzeniem „Idy” chciałam zobaczyć „Lewiatana” Andrieja Zwiagincewa, by
uczciwie porównać te dwa obrazy, ale w końcu zdecydowałam się napisać o „Idzie”
niezależnie od rosyjskiego filmu. Ale i tak według mnie „Ida” przegrała z
gorzkim, epatującym ludzką zawziętością, chciwością, zakłamaniem i psychicznym okrucieństwem filmem, ukazującym wypaczony system władzy, podległość
wiernopoddańczą, gdzie sumienia są zawsze na dnie pełnego worka. „Ida” powinna
przegrać, ale przecież wygrała i zdobyła Oskara za najlepszy film
nieanglojęzyczny. Jest to moja recenzja, więc mogę tu zamieścić swoje osobiste
odczucie: wygrała chyba tylko ze względu na szczególne umocowania reżysera w
amerykańskim środowisku filmowym. Dlaczego uważam, że polski film nie zasłużył
na tę nagrodę? Bo nie był tak wyrazisty, jak powinien być film oskarowy,
niczego też nie udowadniał. Pokazał jedynie kawałek dość oryginalnej historii,
z którą główna bohaterka, dziewczyna o imieniu Ida, rozprawiła się po
tchórzowsku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Prawdę o
rodzinie pomogła Idzie poznać jej ciotka Wanda - znakomita w tej roli Agata
Kulesza. Pokazała i pozwoliła przyjąć prawdę w sposób może dość obcesowy – bo w
końcu była to „krwawa Wanda”, stalinowska sędzina, która musiała być „żylasta”,
nieugięta, czasem „szybka i wściekła” – ale sposób uczciwy, bez eufemizmów. Przy
okazji uświadomiła dziewczynie, że dziewczę wcale nie musi być zakonnicą Anną, że
przede wszystkim powinna pamiętać, iż jest żydowską Idą, a nie katolicką Anną, Idą,
która ma ciało, piękne włosy, zalotny dołeczek w brodzie, że może się podobać
mężczyznom. Co prawda trud ciotki nie poszedł na marne, bo Anna przez „pięć
minut” stała się uwodzicielską Idą, a nawet pozwoliła sobie na utratę
dziewictwa. Ale na tym koniec, bo nagle do głowy Idy wdziera się przestraszona Anna
i zaczyna zadawać swojemu kochankowi krótkie pytania „a co potem?”. Jakby
ktokolwiek ze śmiertelników znał odpowiedź na te pytania, zanim zanurzy się w
życie. Nieświadomy filozoficznego podstępu chłopak tłumaczy, że może ich czekać
ślub, dom, praca, dzieci... Ale Ida drąży temat i ciągle pyta „a co potem?” i
kiedy na koniec chłopak odpowiada, że mogą też pojawić się kłopoty, to co robi ta
domorosła filozofka? Z powrotem idzie do klasztoru. Jakby tam kłopotów nie było.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Nie, jeśli
film dostał Oskara, to ja chcę wierzyć, że to za sprawą kreacji Agaty Kuleszy,
tej energicznej, bezpardonowej, palącej jak smok papierosy femme fatale, która
równolegle z woltami Idy, przeżywała swój własny dramat. U niej jednak wszystko
odbyło się spektakularnej, choć jej czyn nazwałabym raczej wymierzeniem sobie
kary niż tchórzostwem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Och, zdjęcia
były świetne. Pawlikowski też trafnie wybrał czarno-białą konwencję realizacji
filmu. Słów w scenariuszu było w sam raz, ale mimozowatość i małomówność Idy
drażniła. Zdjęcia więc bardzo udane, choć wiele specyficznych ujęć było
spowodowanych zapewne tym, by nic „nowocześniejszego” od lat 60. nie weszło w
kadr, niż tendencyjnym zamiarem operatora.
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Natomiast montaż
dźwięku obrażał moje uszy. Nie ma nic gorszego, oprócz braku puenty w filmie -
o czym niejednokrotnie w moich recenzjach już pisałam – od frazy muzycznej nie
zbiegającej się z obrazem, gdzie obraz wyprzedza sekwencję muzyczną, i gdzie - gdy on się kończy - trzeba nagle i brutalnie uciąć fragment muzyki. A przecież
muzyka wtedy cierpi, a mój zmysł muzyczny doznaje bolesnego zdziwienia i
wygląda to tak, jakby obcięto mi kończynę
zanim mnie o tym poinformowano. Fanaberia? Wcale nie. Kto nie wierzy, że można
inaczej, niech obejrzy na przykład „Bogów” i chyba „Pożegnanie z Afryką” też
będzie dobrym przykładem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Małgorzata Ciupińska<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Ps.
Zachowanie Pawlikowskiego na oskarowej gali upewniło mnie w przekonaniu, że
„Ida” m u s i a ł a otrzymać tę nagrodę. Cieszę się z tego jako Polka, ale równocześnie,
speszona, spoglądam na lepszych.</span><span style="font-family: Calibri, sans-serif;"><o:p></o:p></span></div>
<center>
</center>
<center>
</center>
<center>
</center>
<center>
<a href="https://www.facebook.com/Allenee1991"><img src="https://lh3.googleusercontent.com/-gI7ygHiPDso/VNEQs1c2IsI/AAAAAAAAFnQ/FTDSxY-Ich8/s38/F_icon.jpg" /></a><a href="http://http//instagram.com/allenee1991"><img src="https://lh5.googleusercontent.com/-9mkjOJH9NLc/VNEQsuAtwOI/AAAAAAAAFnE/7qsSVWzH47I/s38/ins.png" /></a><a href="https://www.youtube.com/user/allenee1991"><img src="https://lh5.googleusercontent.com/-wLXmWnT27vE/VNEQs3sQc7I/AAAAAAAAFnM/VomqmS1N5-I/s40/unnamed.png" /></a></center>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/09301090467061217942noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7703723456598693748.post-47167889016365004342015-04-27T07:50:00.000+02:002015-04-27T07:50:00.292+02:00"3096 dni" - Natascha Kampusch<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2mTqkmfZfGT73e8jITqfdkEPivgAXST4aVuVYIngojsOLo9JYwM97GUj9-g6MCJl98yxZCXZv4_8OmwMbcvmUOf73mkMZxOBj-wjGd3wWxeCaaU-dwWpbjTsiPKGPA_F5y6u6cz7m2ZY/s1600/Natascha+Kampusch+3096+dni.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2mTqkmfZfGT73e8jITqfdkEPivgAXST4aVuVYIngojsOLo9JYwM97GUj9-g6MCJl98yxZCXZv4_8OmwMbcvmUOf73mkMZxOBj-wjGd3wWxeCaaU-dwWpbjTsiPKGPA_F5y6u6cz7m2ZY/s1600/Natascha+Kampusch+3096+dni.JPG" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Natascha Kampusch towarzyszy mojej świadomości od dziewięciu lat - od momentu, gdy udało jej się wyrwać z rąk porywacza po ośmiu i pół roku niewoli, a prasa, także polska, zabijała się za informacje o niej. Mogłabym Wam nawet opowiedzieć dokładnie o całej otoczce, w której się o tej historii dowiedziałam, ale nie ma to sensu. W każdym razie wszystko doskonale pamiętam. Jakiś czas później Kampusch pojawiła się w "Rozmowach w toku" i został jej poświęcony cały odcinek. W jakiś sposób czułam się z nią powiązana i jej autorską książkę (napisaną przy pomocy dwóch innych kobiet) od lat pragnęłam przeczytać.<br /><br />Pisanie o "3096 dni" jest szczególnie trudne, ponieważ nie mam prawa oceniać przeżyć i myśli osoby, która przeszła przez piekło. Postaram się zatem opowiedzieć o wrażeniach czytelnika tekstu, skupiając się na jego konstrukcji, języku i sposobie narracji, a na temat moich bardziej osobistych przemyśleń odnośnie całej sytuacji powiem tylko parę słów, na końcu. Mam szczerą nadzieję, że bez krzywdy dla Nataschy Kampusch.<br /><br />Książka ta nie jest suchą relacją (choć znajdują się tam elementy takowej w postaci kartek z pamiętnika), lecz momentami niemal powieścią. Porywającą, brutalną, ze sporą ilością tłumaczeń, wyjaśnień i własnych interpretacji. Właśnie te momenty mi przeszkadzały - choć wiem, że Kampusch napisała tę książkę jako element terapii, jako czytelnik nie potrzebuję psychologicznych dygresji, dla których nie ma jednoznacznego naukowego potwierdzenia (autorka o takowym nie wspomina, więc traktuję to jako jej własne przemyślenia). W dodatku pewne rzeczy często się powtarzają - niemal dosłownie. Wystarczyłoby napisać je raz. Tłumaczenie też nie jest najwyższych lotów, nie znajduję usprawiedliwienia dla używania niemieckich słów w polskiej wersji, gdy po pierwsze: przeciętnemu czytelnikowi, który nie zna niemieckiego, nic nie mówią, a po drugie: istnieją adekwatne słowa po polsku, jak w przypadku stwierdzenia "ersatz matki". Przez książkę przewinęło się parę takich kwiatków, a także niezrozumiałych konstrukcji zdań, przy których musiałam się zatrzymać, by zrozumieć (z mniejszym lub większym sukcesem), co tłumacz miał na myśli. Ale redaktor to przepuścił - tak samo jak dwóch korektorów kilka nieprzyjemnych literówek. Dodatkowo czcionka jest za duża, a marginesy za wąskie. Muszę przyznać, że pod tym względem dawno się tak nie denerwowałam, czytając jakąkolwiek książkę. Treść wybacza, choć jest czasem chaotyczna i nieułożona. Jakby Kampusch wyrzuciła z siebie wszystko, co miała do powiedzenia, po czym nie przejrzała tekstu, by go jakoś przyzwoicie literacko poskładać. I gdzie to wsparcie pań Gronemeier i Milborn, które są redaktorkami i autorkami?<br /><br />Niemniej zachwyciło mnie kilka rzeczy, jeśli chodzi o podejście bohaterki do pewnych spraw. Po tej książce zaczęłam postrzegać syndrom sztokholmski w inny sposób (tutaj odsyłam do lektury) - zwyczajnie przyznaję jej rację i kajam się, że nigdy wcześniej tego tak nie widziałam. Kampusch przedstawiła też w niesamowity sposób reakcję społeczeństwa na rolę, jaką postanowiła przybrać, gdy wydostała się na wolność. Jest ona mocno zastanawiająca i przerażająca. Dla tych dwóch elementów warto przeczytać całość.<br /><br />Domyślam się, że dla osób nie znających historii dziewczyny ta pozycja nie będzie zbyt atrakcyjna (może jeszcze poza tymi, którzy chętnie czytają o psychopatach), jednak polecam ją dla uzupełnienia własnego obrazu społeczeństwa. Kampusch ma kilka świetnych spostrzeżeń, które szkoda byłoby przegapić.</div>
<br />
<center>
<a href="https://www.facebook.com/Allenee1991"><img src="https://lh3.googleusercontent.com/-gI7ygHiPDso/VNEQs1c2IsI/AAAAAAAAFnQ/FTDSxY-Ich8/s38/F_icon.jpg" /></a><a href="http://http//instagram.com/allenee1991"><img src="https://lh5.googleusercontent.com/-9mkjOJH9NLc/VNEQsuAtwOI/AAAAAAAAFnE/7qsSVWzH47I/s38/ins.png" /></a><a href="https://www.youtube.com/user/allenee1991"><img src="https://lh5.googleusercontent.com/-wLXmWnT27vE/VNEQs3sQc7I/AAAAAAAAFnM/VomqmS1N5-I/s40/unnamed.png" /></a></center>
Alinahttp://www.blogger.com/profile/08164884258722119484noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-7703723456598693748.post-41076345118081025552015-04-24T17:34:00.000+02:002015-04-24T17:34:00.272+02:00"Nóż w lodzie" - Kevin Hearne<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkwuxv_hypNhaGUy2fUz3ULDu6HW-qbP6iTifk1rPPEcQs3QJZhQ5nqQp9gncr50jOJu3xMJc9VQ2_AnuP14eCjVfmjOBUoNd_PjNwx5KOvKVC2ZP0-IirryyLqEBew5ZPD4wp7Zq5S8A/s1600/IMG_2600.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkwuxv_hypNhaGUy2fUz3ULDu6HW-qbP6iTifk1rPPEcQs3QJZhQ5nqQp9gncr50jOJu3xMJc9VQ2_AnuP14eCjVfmjOBUoNd_PjNwx5KOvKVC2ZP0-IirryyLqEBew5ZPD4wp7Zq5S8A/s1600/IMG_2600.JPG" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://alinaneumann.blogspot.com/2011/07/na-psa-urok-kevin-hearne.html">Tom
pierwszy – „Na psa urok”</a>
</div>
<div class="MsoNormal">
<a href="http://alinaneumann.blogspot.com/2011/08/raz-wiedzmie-smierc-kevin-hearne.html">Tom
drugi – „Raz wiedźmie śmierć”</a></div>
<div class="MsoNormal">
<a href="http://alinaneumann.blogspot.com/2011/11/miedzy-motem-piorunem-kevin-hearne.html">Tom
trzeci – „Między młotem a piorunem”</a></div>
<div class="MsoNormal">
<a href="http://alinaneumann.blogspot.com/2012/11/zbrodnia-i-kojot-kevin-hearne.html" target="_blank">Tom czwarty - "Zbrodnia i kojot"</a></div>
<div class="MsoNormal">
<a href="http://alinaneumann.blogspot.de/2013/08/kijem-i-mieczem-kevin-hearne.html" target="_blank">Tom piąty - "Kijem i mieczem"</a></div>
<div class="MsoNormal">
Tom szósty - "Kronika wykrakanej śmierci" (brak recenzji)</div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Kevin Hearne powiedział, że nie przypuszczał, iż kiedykolwiek dobrnie do siedmiu tomów. Pozytywnie się rozczarował, a ja zadałam sobie pytanie - ile części jeszcze mnie czeka? <br /><br />Nie zamierzam się jednak skarżyć - Żelaznego Druida jak lubiłam, tak wciąż lubię i czytać go mogę niemal bez końca. Tak, "niemal" to słowo-klucz. Szczerze mówiąc, ucieszyłabym się, gdyby w kolejnym tomie Atticus zabił wszystkich, którzy robią bałagan i na tym się skończyło, bo powoli zauważam przejawy zmęczenia materiału. Ilość dowcipów zmalała, druidów wzrosła i nie mogę powiedzieć, by wyszło to "Nożowi w lodzie" na dobre. Często zastanawiałam się, do czego to ma zmierzać. Wiem, że Kevin Hearne ma system pisania książek pt. "co drugi tom". W jednym dzieje się dużo, drugi jest przejściowy i tak w kółko. A już w przypadku recenzji "Kijem i mieczem" wspominałam, że stabilność poziomu książek jest nużąca. Niestety "Nóż w lodzie" jest o oczko lub dwa słabszy niż poprzednie tomy, ale znużenie wciąż postępuje. Książka bawi, trzyma w napięciu, akcja posuwa się do przodu, ale tego wszystkiego jest zwyczajnie za mało. Od dzisiaj zaczynam się modlić do wszystkich bogów o to, by kolejny tom był ostatnim. (Dobrze, zapytałam Wikipedii i wyznała ona, iż ostatni tom będzie miał numer dziewięć - w każdym razie widać koniec). Mimo tych wszystkich drobnych zażaleń, czytanie Żelaznego Druida wciąż sprawia mi ogromną przyjemność, troski o przyszłość serii to zupełnie inna kwestia.<br /><br />Jeśli zaś chodzi o fabułę, to toczy się dalej... Połowa bogów chce zabić druidów, druga połowa im pomaga, a trzecia połowa udaje jedno, a robi drugie. No i Jezus się znowu pojawia, co jest bardzo dobrą wiadomością, bo to jeden z ciekawszych charakterów. A do tego Kevin Hearne informuje nas, że mordowanie bogów jest w zasadzie bez sensu. No i w tym tomie widać wyraźnie, że przeskok o dwanaście lat się autorowi nie do końca udał. Przecież świat nie stanął mentalnie w miejscu - a u niego tak się dzieje. Nawet jeśli yeti grają w hokeja na iPadzie.<br /><br />Kroniki Żelaznego Druida to wciąż godna polecenia seria. Wciąż jedna z moich ulubionych. I jeśli jej (wciąż!) nie znacie, to sięgnijcie. Grzecznie, po pierwszy tom. </div>
<br />
<center>
<a href="https://www.facebook.com/Allenee1991"><img src="https://lh3.googleusercontent.com/-gI7ygHiPDso/VNEQs1c2IsI/AAAAAAAAFnQ/FTDSxY-Ich8/s38/F_icon.jpg" /></a><a href="http://http//instagram.com/allenee1991"><img src="https://lh5.googleusercontent.com/-9mkjOJH9NLc/VNEQsuAtwOI/AAAAAAAAFnE/7qsSVWzH47I/s38/ins.png" /></a><a href="https://www.youtube.com/user/allenee1991"><img src="https://lh5.googleusercontent.com/-wLXmWnT27vE/VNEQs3sQc7I/AAAAAAAAFnM/VomqmS1N5-I/s40/unnamed.png" /></a></center>
Alinahttp://www.blogger.com/profile/08164884258722119484noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7703723456598693748.post-60708029825185607102015-04-22T08:00:00.000+02:002015-06-05T19:38:21.425+02:00Recenzje filmowe - Jestem (8)<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><b>Wcześniej
ukazały się recenzje filmów</b>: Gran Torino (1), Bogowie (2), Chłopiec na rowerze (3), Pokłosie
(4), Grzechy ojca (5), Operacja Argo (6), Bóg nie umarł (7)<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> <b>Dziś: Jestem – Dorota Kędzierzawska/2005/Polska<o:p></o:p></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14pt;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Życie Kundla<o:p></o:p></span></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Po czerwonym
dywanie kroczy Dorota Kędzierzawska – będzie obierała Oskara za najlepszy film
w kategorii „Najwartościowszy film, jaki ostatnio widziałam” – i nie ma
znaczenie fakt, że pochodzi on sprzed 10 lat. Oskara reżyserka otrzymuje za
konsekwencję, nieuleganie modom, za zrobienie pięknego i mądrego filmu. Za jego
realizm, ale i poetyckość, za naturalizm, wrażliwość, za szczerość, wnikliwość,
ukazanie głębokiego sensu wartości, którymi świat powinien się rządzić
(podkreślam słowo „powinien”), za dar ukazywania wnętrza młodej duszy, jej cierpienia,
pytań, które nią wstrząsają, odradzania się na nowo i tworzenia siebie mocnym, na
przekór krzywdom, które los dostarczał. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Za Kędzierzawską
idzie drugi zdobywca Oskara, Piotrek Jagielski. Za doskonałą grę, godną
maestrii Wielkich ze srebrnego ekranu. Na mojej skali ocen mody aktor otrzymuje
11 punktów na 10 możliwych. Nastolatek zagrał REWELACYJNIE! Swą rolę odtworzył przejmująco,
wyraziście, naturalnie, ale nie łzawo i nie ckliwie. Pokazał roztropność,
zaradność, determinację, ale i bezsilny żal, ból, upokorzenie. Pokazał, że
można mu zaufać i że on chce ufać innym. Więc ma w sobie ogromne pokłady
radości (tylko niech życie da mu powód do niej) i pokłady smutku (na razie ma
powody tylko do niego). Mały bohater pragnie miłości rodzicielskiej. To dla niej
poświęcił wikt i opierunek, jaki oferował mu dom dziecka, to tej miłości chciał
wspaniałomyślnie wybaczyć to, że nie nadeszła i to wreszcie z jej powodu chciał
usunąć się z życia na zawsze. W tym filmie nie mówi się dużo, więc jak trzeba perfekcyjnie
grać, żeby powiedzieć wszystko? Na chłopca wołają Kundel, bo jest takim małym
bezpańskim psiakiem, który zapragnął jednak żyć co prawda biednie, ale godnie, więc
ten Kundel otrzymuje mojego Oskara, bo jest piękny wewnętrznie (rasowce, nie
dorastacie mu do pięt!), ma czyste, prawe serce, szlachetność w zamiarach i błysk
wielkiego dobra w oczach. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Oskar
powinien też powędrować do rąk Kuleczki, dziewczynki z sąsiedztwa, która czując
się nieco wyobcowana, szuka instynktownie akceptacji w jakiejś innej pokrewnej
duszy. Dziewczynka ofiarowała Kundlowi swą bardzo odpowiedzialną przyjaźń. A Oskara
otrzymuje przede wszystkim za jeden wyraz, którego użyła, odpowiadając na
rozpaczliwe pytanie chłopca o sens jego istnienia. Ten wyraz stał się opoką, na
której Kundel później zbuduje swoją przyszłość. Bo na pewno zbuduje. Po to w
końcu Kędzierzawska ten film zrobiła. W owym słowie wypowiedzianym przez
Kuleczkę reżyserka ukryła cały sens jestestwa, a sposób w jaki to uczyniła,
tylko świadczy o jej doskonałym warsztacie reżyserskim.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Mojego Oskara
otrzymuje również Przemysław Bluszcz. Kuleczka mogła zdobyć nagrodę za jedno
słowo, to Bluszcz może za jedno zdanie. Postawił bowiem przed chłopakiem takie
standardowe, zdawkowe, czasem mimowolne pytanie, które często wychodzi z ust
policjantów, próbujących wyjaśnić przyczyny ucieczek pensjonariuszy domów
dziecka. Kiedy pierwszy raz Kundel słyszy to pytanie (jest początek filmu), ignoruje
je, bo jeszcze nie umie na nie odpowiedzieć, ale kiedy słyszy je po raz drugi
(koniec filmu) jedenastolatek - dzięki Kuleczce - już zna odpowiedź. Więc jej
udziela, ale odwraca się przy tym od policjanta, a zwraca do ekranu, do widzów,
do takich innych Kundli, do obecnych i przyszłych sierot, na których los położył
też swą ciężką łapę i przećwiczył złą wolę. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Zdjęcia? Zjawiskowe,
laurkowe, jakby na przekór brudnemu, smutnemu scenariuszowi. One wprowadzają kontrast
pomiędzy traumatyczne życie Kundla a piękno i łagodność przyrody. Przyroda w
tym obrazie nie jest przedstawiona tak tylko po próżnicy - ona jest
sprzymierzeńcem głównego bohatera. Jak się przyjrzycie dobrze filmowi, to
przyłapiecie Kundla na delektowaniu się przyrodą, zakolem rzeki, zachodem
słońca, liściem… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">No dobrze,
Oskara dam też Edycie Jungowskiej. Za to, że była wredną matką.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<br /></div>
<br />
<div class="MsoNormal" style="text-align: justify; text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Małgorzata
Ciupińska</span><span style="font-family: Calibri, sans-serif;"><o:p></o:p></span></div>
<br />
<center style="text-align: justify;">
</center>
<center style="text-align: justify;">
</center>
<center>
</center>
<center>
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></center>
<center>
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: small;"><a href="https://www.facebook.com/Allenee1991"><img src="http://lh3.googleusercontent.com/-gI7ygHiPDso/VNEQs1c2IsI/AAAAAAAAFnQ/FTDSxY-Ich8/s38/F_icon.jpg" /></a><a href="http://http//instagram.com/allenee1991"><img src="http://lh5.googleusercontent.com/-9mkjOJH9NLc/VNEQsuAtwOI/AAAAAAAAFnE/7qsSVWzH47I/s38/ins.png" /></a><a href="https://www.youtube.com/user/allenee1991"><img src="http://lh5.googleusercontent.com/-wLXmWnT27vE/VNEQs3sQc7I/AAAAAAAAFnM/VomqmS1N5-I/s40/unnamed.png" /></a></span></span></center>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/09301090467061217942noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7703723456598693748.post-61994088395852751022015-04-15T08:00:00.000+02:002015-04-15T08:00:00.365+02:00Recenzje filmowe - Bóg nie umarł (7)<br />
<center style="text-align: justify;">
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Wcześniej ukazały się recenzje filmów:<b> Gran Torino (1), Bogowie (2), Chłopiec na rowerze (3), Pokłosie (4), Grzechy ojca (5), Operacja Argo (6).<o:p></o:p></b></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<b><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Dziś: Bóg nie umarł - Harold Cronk/2014/USA</span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<b><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span></b>
<b><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span></b></div>
</center>
<center style="text-align: justify;">
<div align="center" class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: 14pt;"><span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Czas próby<o:p></o:p></span></span></b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Skomercjalizowana
wersja Biblii? A może „Szatańskie wersety - bis”? A może jeszcze coś innego?
Ogólnie rzecz ujmując, film „Bóg nie umarł” został mocno skrytykowany przez
znawców tematu, a krytycy filmowi nie pozostawili na nim suchej nitki. Ja też,
niestety, do obrońców tego filmu nie należę. Ale nie zamierzam krytykować go
tylko dlatego, że powstał, że znalazł się kolejny reżyser (nie pierwszy i nie
ostatni przecież), który chciał zmierzyć się z trudnym tematem wiary i w sumie raczej
z góry skazać się na porażkę. Porażka musiała nastąpić, bo przecież nie da się
wytłumaczyć wiary przy pomocy dowodów, a właśnie to było założeniem scenariusza
i całego filmu. Litości, a raczej sprawiedliwości! Istotą wiary jest to, że się
w coś wierzy, a nie to coś udowadnia! Niewierni Tomasze, wasze miejsca są w
akademiach, bibliotekach, laboratoriach, tam szukajcie, drążcie, dociekajcie
prawdy, ale już w takim razie nie próbujcie wierzyć. Wiarę, która nie żąda
dowodów, zostawcie faktycznym chrześcijanom. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Ktoś chciał
zrobić film o wierze, ktoś chciał powiedzieć wszystkim, że Bóg istnieje. Powiedzieć,
ale nie wmawiać – to różnica. Dlatego to, co Ty, drogi Widzu, z tym przesłaniem
zrobisz, to Twoja sprawa. Reżyser wcale dalej się nie posuwa, nie robi żadnego
prania mózgu, co niektórzy zaciekli krytycy próbują mu wmówić. To raczej drugi
bohater filmu, profesor Radisson, wymaga podpisania lojalki, że Bóg nie
istnieje. Piotr Czerkawski, krytyk filmowy, nazwał obraz Cronka agitką rodem z radzieckiej
propagandy. Litości, a raczej sprawiedliwości! Jakaż to nachalna propaganda,
gdy główny bohater filmu, student Josh, który miał udowodnić istnienie Boga -
po tym jak z kolei nie chciał udowodnić, że Boga nie ma – zachowuje się nadzwyczaj
tolerancyjnie, gdyż nawet nie chce skorzystać z przysługującego mu prawa do
wypowiedzenia ostatecznego werdyktu. Ten pozostawia ławie przysięgłych, którą stworzyli
na czas „procesu” koleżanki i koledzy z kursu. Josh zadowolił się jedynie skromną
rolą adwokata, który podjął się obrony „oskarżonego o istnienie” Boga i miał za
adwersarza prokuratora, czyli profesora Radissona. Więc gdzie tu radzieckie bezwzględne
pranie mózgu?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">A jeżeli
nawet taką łatkę filmowi przypinamy, to przypnijmy ją w takim razie wszystkim
filmom, które coś głoszą. Cokolwiek, bo konia z rzędem temu, kto znajdzie film,
który niczego nie głosi i niczego nie oczekuje od odbiorcy! A więc przypnijmy także
łatkę filmom głoszącym chwałę: wojny lub pokoju, miłości lub nienawiści, piękna
życia lub jego miernoty, zła lub dobra, lojalności lub zdrady, nadziei lub
beznadziei… i tak dalej, i tak dalej. Przypnijmy również łatkę filmom, które
wyszły spod rąk reżyserów takich jak: Mel Gibson, Martin Scorsese, Ron Howard,
Jonas McCord, Agnieszka Holland, czyli tym, którzy „poważyli się naruszyć”
problem wiary.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Że Haroldowi
Cronkowi nie udało się zrobić dobrego filmu? To gańmy go za to, bo to
faktycznie prawda, ale nie za to, że w ogóle film zrobił. Więc, panie Piotrze
Czerkawski, proszę, do meritum, do sedna. Ale nawet najsurowsi krytycy przyznali,
że sposób przekazu swoich intencji reżyser miał bardzo ciekawy, nawet
oryginalny, atrakcyjny i spójny. W tym względzie intuicja reżyserska Cronka nie
zawiodła. „Intrygę” filmową analizuje się i chłonie łatwo, jest klarowna,
logiczna, podana w całkiem przyzwoitym tempie i ma swoją puentę. Można się
tylko z tym wszystkim oczywiście nie zgodzić, ale to już zupełnie inna
historia. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">W kampusie
uniwersyteckim wykłada profesor Radisson, z zawodu filozof, z przekonań
ateista. Jeszcze film się na dobre nie zaczął, a krytycy już krzyczą: Kevin
Sorbo, niezłomny, osiłkowaty Herkules, który braki w inteligencji nadrabiał
pokazem siły, teraz jest profesorem? Litości, a raczej sprawiedliwości! To nie
fair, zarzucać komuś, że chce się wyrwać z „życiowej roli” i stać na ekranie choć
raz całkiem kimś innym. Jakoś nie mamy za złe na przykład Januszowi Gajosowi, że
z „takiego Janka Kosa” nagle wyrósł fenomenalny aktor teatralny i filmowy, lub
że aktorzy grający do tej pory świetlanych bohaterów, nagle pragną zagrać typy
spod ciemnej gwiazdy. Wróćmy jednak do fabuły: otóż profesor Radisson informuje
swoich studentów, że aby zaliczyć kurs, muszą udowodnić, iż Bóg nie istnieje. Jazda
po bandzie, prawda? Tak, ale można to zadanie domowe potraktować po prostu jako
akademickie ćwiczenie i wtedy mamy piątkę z zaliczenia, a sumienie i wiara –
jeśli się je miało – zostaną nienaruszone. Również prowokująca postawa
Radissona, który w swym nonszalanckim emploi, rozważał nawet przyznanie
dodatkowych punktów jednemu ze studentów za to, że napisał „Bóg” małą literą, to
też nic nadzwyczajnego. A cóż to, nie znamy uniwersyteckich wykładowców-prześmiewców
i wykładowców-dziwaków? Pod każdą szerokością geograficzną się tacy znajdą.
Radisson nie jest tu żadnym wyjątkiem, a Sorbo wywiązał się z tej roli całkiem
nieźle, co nie znaczy do końca dobrze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Lepiej
aktorsko wybrzmiała rola Josha. To jeden ze studentów, głęboko wierzący i na
dodatek traktujący zasady etyczne za ciągle obowiązujące w społeczeństwie
(naiwniak!) To on sprzeciwia się profesorskiej decyzji. A robi to właśnie bardzo
przekonywająco; zaczyna od nieśmiałej próby protestu i zdziwienia (może nawet
początkowo uważał pomysł wykładowcy tylko za żart zmanierowanego filozofa?). Momentami
nawet się go bał, dopiero potem podjudzony przez samego Radissona, nabiera
pewności siebie i w miarę upływu filmu, staje się całkowicie pewien tego, co
chce osiągnąć. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Co było złe w
filmie? Muzyka, której po prostu nie było. Była gdzieś tam, ale nie brała
udziału w filmie. Był tylko jeden moment, w którym jakoś stanęła na wysokości
zadania, kiedy to w kulminacyjnym momencie nagle ucicha, pozwala popłynąć
słowom – kluczom, po czy nagle uderzyła z dużą mocą, jakby na potwierdzenie
tych słów. Zdjęcia? Były. Scenariusz? Mógłby być zdecydowanie lepszy, choć w
części poświęconej dysputom filozoficznym jest całkiem okey. Że strony
epatowały w tych momentach wiedzą encyklopedyczną? Litości, a raczej
sprawiedliwości! A jaka ona miała być? Wszak problemu nie można było rozpatrywać
przy użyciu tylko dwóch słów: „tak” lub „nie”.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Obejrzyjcie
film, dowiedzcie się, dlaczego Josh odkrywa tajemnicę profesora w momencie, gdy
twierdzi, że wykładowca nie tyle w Boga nie wierzy – bo wtedy byłby ateistą –
co go… nienawidzi. I właśnie w tym momencie muzyka się urywa i student
dopowiada nieco cynicznie, że jak na osobę niewierzącą, to za dużo jest w nim… nienawiści.
Równocześnie Josh odkrywa, że wykładowca nie tyle boi się, że student będzie
miał rację, tylko raczej tego, przed czym każdy akademik drży przez całą swą
uniwersytecką karierę, że zostanie ośmieszony przed studentami. Czy tak się
stało? Ocenicie sami. Czy Was też zrażą ostatnie przeszarżowane sekwencje
filmu? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Pomijam opisy
epizodów. One są. Mogły w filmie być, mogłoby ich nie być, bo i tak zawsze albo
wzmacniałyby tylko, albo osłabiały (to zależy od odbiorcy) główny wątek. Więc są
tu przykłady wiary i niewiary, wiary naiwnej, prostodusznej i tej, okupionej
bólem fizycznym i psychicznym. Jest dużo pytań w stylu: „Czy może być dobrym
chrześcijaninem ten, kto zbił fortunę na zabijaniu zwierząt?” Jest tu i
filozofia Sokratesa, Lennoxa, kompleks kopciuszka, problem istnienia zła, postawione
pytanie o sens wolnej woli i wreszcie co robimy, gdy nadchodzi czas próby. Ale
niekwestionowanej odpowiedzi na pytanie „czy Bóg istnieje, czy umarł, czy jest?”
nie ma, choć wydaje mi się, że teiści są tutaj takimi cichymi zwycięzcami, bo oni
„tylko” wierzą, więc żadna nauka, ani jej brak nie zaszkodzi ich wierze. Gorzej
jest z ateistami - im argumentów przeciw istnieniu Boga film raczej nie
dostarczył. Zawiedzeni? Litości, a raczej sprawiedliwości! Niech obejrzą film z
innego działu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-indent: 35.4pt;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"> Małgorzata Ciupińska</span></div>
</center>
<center style="text-align: justify;">
<br /></center>
<center style="text-align: justify;">
<br /></center>
<center>
<a href="https://www.facebook.com/Allenee1991"><img src="https://lh3.googleusercontent.com/-gI7ygHiPDso/VNEQs1c2IsI/AAAAAAAAFnQ/FTDSxY-Ich8/s38/F_icon.jpg" /></a><a href="http://http//instagram.com/allenee1991"><img src="https://lh5.googleusercontent.com/-9mkjOJH9NLc/VNEQsuAtwOI/AAAAAAAAFnE/7qsSVWzH47I/s38/ins.png" /></a><a href="https://www.youtube.com/user/allenee1991"><img src="https://lh5.googleusercontent.com/-wLXmWnT27vE/VNEQs3sQc7I/AAAAAAAAFnM/VomqmS1N5-I/s40/unnamed.png" /></a></center>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/09301090467061217942noreply@blogger.com2